Reklama

Komentarz „Rzeczpospolitej” - Tomasz Pietryga: Chciwy ratusz, chciwy minister

W ubiegłym tygodniu moja redakcyjna koleżanka miała pecha. Pojechała na konferencję dla dziennikarzy, która odbywała się na warszawskim Okęciu. Temat jest tu nieistotny, pojechała własnym samochodem, jednak wróciła już komunikacją publiczną.

Aktualizacja: 11.06.2016 09:08 Publikacja: 11.06.2016 08:34

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Okazało się bowiem po krótkich poszukiwaniach, że pojazd został odholowany przez służby miejskie, gdyż był niewłaściwie zaparkowany.

Nie oburza mnie wystawianie mandatów za złe parkowanie, jeżeli strażnicy miejscy twórczo nie interpretują swoich uprawnień (co się niestety zdarza). Nie oburza mnie również odholowywanie pojazdów, które źle zaparkowane powodują utrudnienia komunikacyjne. Prawa drogowego należy przestrzegać i liczyć się z konsekwencjami w przypadku jego naruszenia. To wszystko wydaje się dość oczywiste.

W historii mojej koleżanki oburzyła mnie jednak proporcjonalność kary (opłaty) do popełnionego wykroczenia. Koszt holowania z mandatem bliski 700 zł (samo holowanie ponad 500) jest drakoński, budzący poważną wątpliwość, i pytania o istotę tej kary. Jaka filozofia jej przyświeca? Czy jest prostą zapłatą za popełniony czyn, straszakiem, zniechęcającym do popełnienia kolejnego wykroczenia w przyszłości, czy może ważnym elementem tej kary są potrzeby budżetowe miasta. Skoro koszt holowania samochodu przez odcinek ok. 2 km zapewne nie wyniósł więcej niż 50 zł, a kierowca został ukarany dodatkowo mandatem za popełnione wykroczenie.

Ta historia zbiegła się w czasie z inną. Otóż Zbigniew Ziobro zapowiedział gruntowną reformę i zaostrzenie Kodeksu karnego. Skąd tak zdecydowany ruch – tego nie uzasadnił. I ciężko będzie znaleźć uzasadnienie, bo powodów, choćby statystycznych, dla takiego kroku po prostu brak. Przestępczość nie rośnie, a państwo i służby dają sobie z nią radę.

Myślę sobie, że obie historie, tak mojej redakcyjnej koleżanki, i ta związana z planami ministra sprawiedliwości mają wspólny mianownik – w obu chodzi bowiem o zarobek. Miasto w przypadku holowania podreperuje sobie budżet, a minister, zaostrzając prawo, będzie chciał również osiągnąć zysk, tyle że polityczny.

Reklama
Reklama
Opinie Prawne
Marek Kobylański: KSeF, czyli świat nie kończy się na Ministerstwie Finansów
Opinie Prawne
Katarzyna Szymielewicz: Kto obroni wolność słowa w sieci?
Opinie Prawne
Katarzyna Wójcik: Plasterek na ranę czy prawdziwy lek?
Opinie Prawne
Piotr Haiduk, Aleksandra Cyniak: Teoria salda czy „teoria półtorej kondykcji”?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Dwa lata rządu, czyli zawiedzione nadzieje
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama