Tak być może na przykład, gdy ocenia się los... firmy. Ale kiedy – można spytać. Ano, gdy mamy do czynienia z jednoosobową działalnością gospodarczą, która jest w sposób trwały powiązana z osobą wpisaną do centralnej ewidencji ( CEIDG). Niestety śmierć tej ostatniej, oczywiście wtedy, gdy rzeczywiście zajmuje się małym handlem, transportem, budownictwem, drobnymi usługami czy jakąś inną pożyteczną działalnością a nie została wyekspediowana z korporacji na trawkę „działalności", by obniżać jej pracownicze koszty własne – oznacza zwykle także kres „samodzielnej i suwerennej" firmy. Najczęściej zresztą rodzinnej. I to są właśnie te nieszczęścia, które lubią chodzić parami. Można jednak ich uniknąć. Trzeba tylko przewidzieć, to co może się zdarzyć, by uniknąć sporów spadkobierców, nie stracić koncesji gospodarczych, licencji, zezwoleń, nie prowadzić długotrwałych postępowań spadkowych. Dodatkowo nie stracić też możliwości posługiwania się firmą (nazwą) jednoosobowego przedsiębiorcy po jego śmierci, a także dotychczasowym jego NIP i REGON, nie doprowadzić do rozwiązania umów o pracę, pełnomocnictw czy wygaśnięcia decyzji administracyjnych.
Ze statystyk wynika, że po śmierci przedsiębiorcy 70 proc. firm nie kontynuuje już dalej działalności gospodarczej. Może warto je poprawić? Pomoże w tym artykuł Grzegorza Pobożniaka adwokata i partnera Kubas Kos Gałkowski „Kto zastąpi zmarłego przedsiębiorcę i jakie otrzyma uprawnienia biznesowe".
Zapraszam do lektury także innych tekstów w najnowszym numerze „Prawa w Biznesie".