Zwłaszcza czyni to z determinacją, gdy wyświetli się w całej swojej bezwstydnej okazałości na komputerowym ekranie w materiałach promocyjnych wielkich sieci handlowych. Wtedy zainteresowani mogą się dowiedzieć, ile kalorii ma marchewka z Galapagos, indyki z Teksasu, mleczko kokosowe z Senagalu, wołowina z Podlasia, no i oczywiście ćwiartka kurczaka z fermy pod Łowiczem. Nie wiadomo tylko, jaką wartość odżywczą ma magiczna substancja w innej ćwiartce. Chodzi o to, co zapakowano najczęściej w zgrabną, koloryzowaną butelkę ze znakiem akcyzowym i ładną, zachęcającą do spożycia etykietą. Z niej to zgrabny konsument i jeszcze zgrabniejsza konsumentka nie dowiedzą się o wartości odżywczej pachnącego lasem ginu, argentyńskiego wina o aromacie słodkich dojrzałych śliwek i tarty borówkowej, czy pędzonej nocą księżycówki. Jest jednak szansa na nowe, butelczynowe tym razem lektury. Za sprawę kalorii w procentowych płynach wzięła się Komisja. Wiadomo jaka. Obowiązkowo podejmie historyczne decyzje i zmieni prawo żwnościowe Czuję, że wkrótce spadnie spożycie, no i niektóre zyski producentów, restauratorów, pośredników handlowych, wreszcie skarbów państwa od Gwatemali do Korei. Chociaż podobno odrażające obrazki na pudełkach papierosów nie odstraszyły palaczy. Abo to pijący gorszy?
O uwarunkowaniach rzadzących informacjami na etykietach napojów wyskokowych i artykułów spożywczych pisze Jarosław Kozłowski radca prawny z wrocławskiej kancelarii Blumes, Skuza, Świderski w tekście „Ile kalorii ma alkohol".
Zapraszam do lektury także innych tekstów w najnowszym numerze „Prawo w Biznesie".