Chodzi o to, by dostali od razu porządne lanie, by wybić im z głowy niebezpieczne zachowania. Potrzebna jest zdecydowana reakcja organów ścigania. Żadnej zwłoki, żadnej ulgi, gdyż dla tych uzależnionych od podkręcania gazu to tylko zachęta do kolejnych ekscesów i niestety przyczyna kolejnych tragedii. Jak ta niedawna przy ul. Sokratesa w stolicy, gdzie kierowca BMW, jadąc po znanej mu ulicy z prędkością ok. 130 km/godz., potrącił śmiertelnie 33-letniego mężczyznę przechodzącego na przejściu dla pieszych z żoną i trzyletnim dzieckiem w wózku.
Rzekomo słońce go oślepiło, ale chyba jako mechanik sam bez patrzenia na prędkościomierz wiedział, że piratuje. Komentatorzy mówią: sąsiad z osiedla zabił sąsiada. Skąd ta brawura? Pewnie przypuszczał, że może jeździć po tej ulicy bezkarnie.
A co powiedzieć o zachowaniu byłego posła, który też kilka dni temu na jednej ze stołecznych ulic potrącił rowerzystkę, mimo że od 2016 r .nie ma uprawnień do kierowania samochodem, gdyż stracił je za jazdę pod wpływem alkoholu?
Czytaj także: