Jan Zielonka: Raport z frontu włoskiego

Nie wystarczy patrzeć z nadzieją na lekarzy czy polityków. Zwycięstwo lub klęska jest w rękach każdego z nas.

Publikacja: 17.03.2020 21:00

Jan Zielonka: Raport z frontu włoskiego

Foto: AFP

Mamy wojnę, którą już pięć lat temu zapowiedział Bill Gates, a teraz ogłosił Emmanuel Macron. Ta wojna nie jest z czołgami, lecz z niewidzialnym wirusem. Front główny jest we Włoszech, gdzie mieszkam – czuję się jak korespondent raportujący z pola bitwy. Ofiary idą już w tysiące i ciągle ich przybywa.

Uwaga mediów skupia się na generałach, czyli tych, którzy są przy sterze władzy w stolicach. To sprawia złudne wrażenie, iż od zdolności naszych prezydentów czy ministrów zależeć będzie wynik tej wojny. Doświadczenie włoskie sugeruje jednak, iż najważniejszą wojnę z wirusem prowadzi prowincja, czasami tak mała jak Codogno, które nigdy nie gościło żadnych polityków. Pierwszą linią frontu nie są więc gabinety premierów, lecz lokalne szpitale. Los chorych zależy bowiem od rzeszy lekarzy, lekarek i pielęgniarek, którzy dzień i noc walczą z wirusem bez wystarczającej liczby masek i rękawiczek ochronnych, nie mówiąc już o ciężkiej „broni” w postaci respiratorów.

Telewizja włoska jest pełna zdjęć wycieńczonych pracowników służby zdrowia. Niektórzy są już dzisiaj zarażeni. Większość z nich jest oburzona wieloletnimi cięciami wydatków na szpitale. Jeśli wirus czyni takie spustoszenie w bogatej Lombardii, to co będzie w ubogiej Apulii czy Kalabrii? Niektórzy winą obarczają Rzym, a inni Brukselę lub Frankfurt. Wszyscy są jednak zgodni, że tej wojny nie można przegrać. Nikt z osób w białym fartuchu nie jest gotów do wywieszenia białej flagi. Rachunki politykom wystawimy później – mówią lekarze. Dziś trzeba walczyć o każdego pacjenta, nawet tego w podeszłym wieku, bez dużych perspektyw na przyszłość. Solidarność pokoleniowa jest we Włoszech duża, przynajmniej dzisiaj.

Wynik wojny z wirusem zależy również od żołnierzy drugiej linii frontu, czyli tych, którzy w warunkach powszechnej kwarantanny zapewniają obywatelom podstawowe warunki do życia. Są to kierowcy, sprzedawcy, sprzątacze i aptekarze. Dzięki ich pracy i poświęceniu możemy znaleźć żywność, lekarstwa i podstawowe dobra sanitarne.

Z generałami jest różnie. Premier Giuseppe Conte cieszy się największym zaufaniem; jest nawet porównywany do Winstona Churchilla. Najmniejszym zaufaniem Włosi darzą Christine Lagarde, szefową Europejskiego Banku Centralnego. Po jej nieszczęsnym wystąpieniu giełda w Mediolanie zanotowała rekordowy spadek (17 proc.) i wiele potrzebnych miliardów poszło z dymem. Jesteśmy dopiero na początku tej strasznej wojny. Nie wystarczy patrzeć z nadzieją na lekarzy czy polityków. W ostatecznym rachunku zwycięstwo lub klęska jest w rękach każdego z nas. Nadeszła godzina prawdy: czy stać nas na dyscyplinę, cierpliwość i rozwagę?

Autor jest profesorem na uniwersytetach w Wenecji i Oksfordzie

Mamy wojnę, którą już pięć lat temu zapowiedział Bill Gates, a teraz ogłosił Emmanuel Macron. Ta wojna nie jest z czołgami, lecz z niewidzialnym wirusem. Front główny jest we Włoszech, gdzie mieszkam – czuję się jak korespondent raportujący z pola bitwy. Ofiary idą już w tysiące i ciągle ich przybywa.

Uwaga mediów skupia się na generałach, czyli tych, którzy są przy sterze władzy w stolicach. To sprawia złudne wrażenie, iż od zdolności naszych prezydentów czy ministrów zależeć będzie wynik tej wojny. Doświadczenie włoskie sugeruje jednak, iż najważniejszą wojnę z wirusem prowadzi prowincja, czasami tak mała jak Codogno, które nigdy nie gościło żadnych polityków. Pierwszą linią frontu nie są więc gabinety premierów, lecz lokalne szpitale. Los chorych zależy bowiem od rzeszy lekarzy, lekarek i pielęgniarek, którzy dzień i noc walczą z wirusem bez wystarczającej liczby masek i rękawiczek ochronnych, nie mówiąc już o ciężkiej „broni” w postaci respiratorów.

Opinie polityczno - społeczne
Michał Matlak: Czego Ukraina i Unia Europejska mogą nauczyć się z rozszerzenia Wspólnoty w 2004 r.
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej