Gdy 11 lat temu Arkadiusz Onyszko opuszczał Polskę, wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że duński klub, który go zatrudni, zrobi świetny interes. Polski bramkarz okazał się jednak wyśmienitym golkiperem, ale fatalnym obywatelem tolerancyjnej Danii. W lipcu 2009 roku Onyszko został skazany na trzy miesiące więzienia za napaść na swoją byłą żonę.
Krótko potem ukazała się jego książka "Fucking Polak", w której pisał: "Nienawidzę gejów. Naprawdę. To obrzydlistwo. Ich nie da się słuchać, gadają jak dziewczyny. Nie mógłbym siedzieć w ich towarzystwie, patrzeć, jak się całują. To odrażające. Nigdy nie spotkałem piłkarza geja. W futbolu nie powinno być dla nich miejsca. (…) Nie rozumiem, dlaczego w duńskich mediach wiele kobiet zajmuje się sportem. Pewnie dlatego, że ładnie wyglądają i przez to łatwiej im zaczepić piłkarza i poprosić o wypowiedź. Tylko że one nie mają pojęcia o piłce, nigdy w nią nie grały, nie rozumieją taktyki. Nie wydaje mi się, aby głupia blondynka zadająca piłkarzowi pytanie przed kamerami była najlepszym pomysłem".
[srodtytul]Męsko-męskie relacje[/srodtytul]
Świat futbolu ma dwie całkowicie odmienne twarze. Boisko piłkarskie czy szatnia wyglądają jak miejsca, w których spotykają się wymuskani do granic absurdu homoseksualiści. Pocałunki po strzelonym golu, uściski, wspólne kąpiele pod prysznicami stwarzają specyficzne męsko-męskie relacje. Dotyczy to także ich fanów. Prawie wszyscy moi koledzy w podstawówce, ze mną włącznie, zamiast plakatów piosenkarek wieszali na ścianach półnagich, spoconych piłkarzy. Wszystko to, połączone z kultem idealnego, często wytatuowanego i wykolczykowanego jak na gejowskim pornofilmie ciała, którego piłkarskim symbolem stał się David Beckham, mogłoby sprawiać pozory homoseksualnego, rozpasanego raju. Nic bardziej mylnego.Nienawiść wobec gejów i pogarda dla kobiet są w futbolu codziennością. Sport zespołowy stwarza bowiem wyjątkowe relacje męsko-męskie, nacechowane dominacją i maczyzmem. Zmusza piłkarzy do ciągłej gry w supersamców i playboyów, jak Onyszko nienawidzących gejów i szydzących z blondynek. Presja "prawdziwego mężczyzny" jest zbyt silna, a zabezpieczeniem przed oskarżeniami o bycie "ciotą" jest tylko agresja. Nie ma miejsca na tolerancję. Najmniejsze podejrzenie może oznaczać wykluczenie z samczego grona.
To dlatego też identyfikujący się ze swoimi piłkarskimi idolami kibice przejmują homofobiczne zachowania. Nazwanie piłkarza drużyny przeciwnej czy sędziego pedałem należy do kanonu pseudokibica. Poniżenie przeciwnika jest rodzajem walki, a werbalna penetracja wroga jest dopełnieniem zwycięstwa. Piosenki i slogany kibiców pełne są pogardy dla przeciwnika, najczęściej identyfikowanego z "innym" (czytaj gorszym) – Żydem, pedałem, czarnuchem. Taka retoryka przyciąga specyficznych mężczyzn – bo kobiety, jak powiedział Onyszko, nie mają pojęcia o piłce.