Ale to bardzo ryzykowna zagrywka. Przede wszystkim dlatego, że podważa argument o tym, iż partia Jarosława Kaczyńskiego jest gorzej traktowane przez media. Argument, który przecież jest prawdziwy.
Jak tu jednak mówić o tym, że media źle traktują PiS, kiedy samo PiS odmawia udziału w dyskusjach? Teraz każdą uwagę na temat braku równowagi w mediach przeciwnicy PiS będą łatwo mogli zbić odpowiedzią: oni sami nie chcą być w mediach obecni.
Debaty przedstawicieli głównych sił politycznych na neutralnym gruncie i równych zasadach są solą kampanii wyborczej. Najbardziej uczciwą wobec wyborców próbą przekonania ich do własnych poglądów i argumentów. Wyborcy zasługują na to, by móc wysłuchać przedstawicieli wszystkich ugrupowań. Zasługują, by móc wysłuchać argumentów, a nie tylko grepsów z telewizyjnych spotów.
Podczas kampanii wyborczej normalne jest, że partie stosują rozmaite tricki. Ale używając ich nie można przesadzić. Tym razem PiS przesadził. To prawda, że świat polskiej polityki przedstawiany jest na co dzień w mediach elektronicznych w sposób wykrzywiony, daleki od rzeczywistości. Ale PiS, odmawiając debaty na równych prawach z innymi partiami, nie spowoduje, że sytuacja się zmieni. Wręcz przeciwnie.