Polityk nie pobił dziennikarki. On jej "jedynie" naubliżał. Zabawne, ale kampanię w obronie Niesiołowskiego prowadzą ci sami ludzie, którzy przez lata każde skrzywienie ust polityka, z reguły PiS, w kontaktach z mediami, uznawali za zbrodnię. Dziś nagle odkrywają, że kłopotem są podsuwane mikrofony i natrętne kamery (pojawiły się, jak wiadomo, dopiero wraz z Ewą Stankiewicz).
Wojciech Maziarski przypomina, że broniłem prawa Adama Bielana do rozmowy z wybranymi mediami. A teraz odmawiam tego prawa Niesiołowskiemu. Ale Bielan nie nawymyślał Teresie Torańskiej od platformerskich ścierw. Przeciwnie, bezskutecznie dobijał się kontaktu - z nią i tymi, co opublikowali jego słowa w "Newsweeku". Jak petent. W przypadku Niesiołowskiego wystarczyłby krok w tył do sejmowego hotelu i nie byłby nagabywany. On wybrał agresję, pewien swojej bezkarności. To nie jest debata o relacjach media - politycy. To debata o nierówności. Kolejna.
Powiedzenie: Niesiołowski wybrał agresję, doprasza się dodatkowego komentarza. Obserwowałem niedawno jego występ telewizyjny - te wytrzeszczone oczy, nagłe pokrzykiwania na innych. Politycy PO przedstawiają kolegę jako impulsywnego poczciwinę. A ja widzę dziecko z księżycowym uśmiechem wyrywające muszkom skrzydełka. Stare dziecko i coraz dziwaczniejsze.
Ale i tacy ludzie wyczuwają, co im wolno, a czego już nie. A są i koledzy, ci sprzed sejmowego hotelu, przemawiający w tonie: "Nie zgrzałeś się, Stefanku?", i ci od późniejszych usprawiedliwień. Ktoś go zrobił wicemarszałkiem, ktoś nie widział niczego niezwykłego w tym, że człowiek, który ze śliną na wargach wygłasza monotonnie obelgi, jest reprezentantem partii rządzącej w najpoważniejszych debatach.
Pytam o to Jarosława Gowina, Antoniego Mężydłę, Bogdana Borusewicza. Pytam kolegę z NZS Grzegorza Schetynę. Poetę Rafała Grupińskiego i dawną bojowniczkę antykorupcyjną Julię Piterę. Czy towarzystwo Zwariowanego Kapelusznika nie ośmiesza i was? Ośmieszył was w końcu wasz lider, któremu wyszło pewnie z fokusów, że tym razem to nie przejdzie. Zostaliście sami z odruchem: kryć za wszelką cenę. Bo to nasz Kapelusznik!