Pełzający pucz przeciw demokracji

Grupa trzymająca władzę i część mediów dają ?do zrozumienia, że Polską powinna rządzić wtajemniczona elita, która wie lepiej od obywateli, ?co jest dla nich dobre – pisze publicysta „Rz".

Publikacja: 23.06.2014 01:26

Pełzający pucz przeciw demokracji

Afera podsłuchowa i reakcje części mediów na nią pokazują, że elita rządząca Polską używa demokracji wyłącznie jako ładnego opakowania bez zawartości, a ciemny lud ma to opakowanie kupować w cenie pełnowartościowego produktu. Pikanterii całej sprawie dodaje przy tej okazji aura niedawnych obchodów ćwierćwiecza III RP.

Polacy byli raczeni opowieściami o tym, że w roku 1989 społeczeństwo stało się podmiotowe. Tyle że czołowe postacie polskiego politycznego establishmentu nie traktują tych opowieści serio. Mamy do czynienia z polityką pustych frazesów uprawianą przez partię, która w swojej nazwie nosi przymiotnik „Obywatelska". A jaka była oficjalna geneza PO? Formacja Donalda Tuska powstała – według lansowanej przez nią legendy – jako wyraz sprzeciwu wobec odklejania się klasy politycznej od społeczeństwa.

Zastopować PiS

Tymczasem teraz widzimy, że Platforma stanowi modelowy przykład zjawiska, które na poziomie retoryki sama zwalczała. Mało tego, PO realizuje antydemokratyczny kurs, czego przejawem jest dążenie wszystkich do tego, żeby PiS nie zdobyło władzy. Wydaje się, że funkcjonuje tu prosta zasada: cel uświęca środki.

W tym kontekście wagi nabierają wysuwane przez PiS zastrzeżenia do przebiegu liczenia głosów podczas ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego.

W ujawnionej przez „Wprost" rozmowie Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką wyraźnie została wyartykułowana konieczność takich posunięć, które by pozwoliły uniknąć tąpnięcia w gospodarce w kalendarzu wyborczym lat 2014–2015 – bo gdyby takie tąpnięcie nastąpiło, PiS mogłoby przejąć władzę.

Oczywiście, dane środowisko polityczne w sytuacji ujawnienia tak kompromitujących materiałów musi tracić poparcie społeczne. Jeśli dzieje się inaczej, to dlatego, że ktoś mu spieszy z odsieczą. I tu dochodzimy do roli czwartej władzy w demokracji. Opiniotwórcze media nie od dziś wspierają ekipę Tuska w konfrontacjach z pisowską opozycją.

Porównajmy chociażby to, jak reagowały one na podjętą w roku 2006 próbę pozyskania przez PiS części posłów Samoobrony – żeby po rozpadzie koalicji rządowej uzyskać większość w Sejmie – i jak reagują na ujawnienie wymiany zdań między Sienkiewiczem a Belką. Nagrana przez TVN rozmowa, w której Adam Lipiński omawiał – chociaż bez żadnych konkretnych zobowiązań ze swojej strony – korzyści, jakie Renata Beger mogłaby otrzymać w zamian za poparcie rządu Jarosława Kaczyńskiego, interpretowana była jako nadejście czarnych chmur nad polską demokrację.

Zupełnie w innym tonie interpretowane są materiały opublikowane przez „Wprost". Wystarczy sięgnąć po poniedziałkową „Gazetę Wyborczą" i otwierający to wydanie komentarz Jarosława Kurskiego. Autor, owszem, dostrzega pewną niestosowność zachowania ministra spraw wewnętrznych i szefa NBP (chociażby forsowanie przez Belkę wymiany na stanowisku ministra finansów), ale zarazem bez zażenowania stwierdza: „Żaden z rozmawiających nie załatwia (...) sobie prywaty. W sumie chodzi im o skuteczność polityki państwa. Groźba zwycięstwa PiS jest przez nich przedstawiona jako groźba dla gospodarki".

Na tych samych łamach Jacek Żakowski stawia sprawy bardziej jednoznacznie: „Zbyt wysoką cenę zapłaciliśmy za aferę Rywina, gruntową, węglową, paliwową itd., żeby lekkomyślnie wracać na tę drogę. Za dużo nas IV RP nauczyła, zmęczyła, kosztowała, żebyśmy znów dawali się złapać na jej stare numery. (...) Gdyby nie infantylny język i idiotyczne plotkarstwo, byłaby to budująca rozmowa polityków poważnie martwiących się o państwo i gospodarkę".

Ewidentnie widać zatem, że Platformie i generalnie szeroko pojętemu obozowi III RP wolno więcej niż PiS. Proszę sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby w czasach rządu Jarosława Kaczyńskiego do redakcji jakiegoś medium wojującego z „kaczystowskim reżimem" i wyciągającego na światło dzienne – podsłuchane wcześniej – intrygi pisowskiego rządu wkroczyła ABW, żeby zatrzymać źródła informacji w tej sprawie.

Czy Adam Szostkiewicz użyłby tych samych argumentów, za pomocą których na swoim blogu w serwisie internetowym „Polityki" uzasadnia zażądanie przez ABW od „Wprost" wydania taśm z podsłuchanymi rozmowami? Koronny argument publicysty w tej sprawie brzmi: „skandal z zorganizowanym podsłuchiwaniem osób publicznych w miejscach prywatnych destabilizuje państwo, a to jest stan wyższej konieczności, w której prawo do tajemnicy źródeł jest dobrem niższym i powinno ustąpić pierwszeństwa dobru wyższemu, jakim jest bezpieczeństwo demokratycznego państwa i jego obywateli".

Warto tu więc przywołać tekst Marcina Króla z  „Wprost" właśnie, sprzed półtora roku, w którym autor szczerze wyraził to, co myśli na temat demokracji i udziału w niej PiS. Król przyznał rację Tadeuszowi Mazowieckiemu zarzucającemu Jarosławowi Kaczyńskiemu robienie rokoszu i oznajmił: „w dawnej Rzeczypospolitej najłagodniejszą karą za rokosz była (...) banicja".

Jakie wnioski wyciągnął z tego myśliciel? „Konstytucyjnym obowiązkiem władzy (prezydenta i rządu) jest obrona demokratycznego państwa prawa. Tak to jest sformułowane i »demokratyczne« jest ważniejsze od »prawa«. Więc czasem prawo musi zostać na boku. Trzeba odważyć się podjąć taką decyzję. (...) Wzywam władze państwa polskiego do zdecydowanej i twardej reakcji, nawet jeżeli nie będzie ona zgodna z prawem. Wzywam jako mieszkaniec demokratycznego kraju".

Król nominalnie wystąpił jako orędownik demokracji, ale tak naprawdę z jego tekstu mogłoby wynikać, że korzystać z niej mogą tylko te siły polityczne, które nie stwarzają zagrożenia dla układu władzy. Skoro tak, to pójdźmy dalej tym tropem. Może Polską powinna rządzić po prostu wtajemniczona elita, która wie lepiej od obywateli, co jest dla nich dobre, więc należy stworzyć mechanizmy niezależne od werdyktów wyborczych.

W stronę Rosji

Dalej mogliby się posunąć tylko politycy Kongresu Nowej Prawicy, którzy uważają, że wybory w ogóle są niepotrzebne, ponieważ większość społeczeństwa jest głupia. W przypadku tego ugrupowania przynajmniej nie mamy do czynienia z hipokryzją.

Jeśli zatem polski establishment polityczny i sprzyjające mu media w taki sposób postrzegają demokrację, to oznacza to tyle, że historia po 25 latach zatoczyła koło. I wtedy zamiast optymistycznie ogłaszanego końca dziejów mielibyśmy koniec demokracji. Chyba że dodalibyśmy do niej przymiotnik „sterowana", znany chociażby z takich krajów jak Rosja. Wtedy przynajmniej poznalibyśmy kierunek, w którym podąża polska polityka. Może pora pozbyć się złudzeń.

Afera podsłuchowa i reakcje części mediów na nią pokazują, że elita rządząca Polską używa demokracji wyłącznie jako ładnego opakowania bez zawartości, a ciemny lud ma to opakowanie kupować w cenie pełnowartościowego produktu. Pikanterii całej sprawie dodaje przy tej okazji aura niedawnych obchodów ćwierćwiecza III RP.

Polacy byli raczeni opowieściami o tym, że w roku 1989 społeczeństwo stało się podmiotowe. Tyle że czołowe postacie polskiego politycznego establishmentu nie traktują tych opowieści serio. Mamy do czynienia z polityką pustych frazesów uprawianą przez partię, która w swojej nazwie nosi przymiotnik „Obywatelska". A jaka była oficjalna geneza PO? Formacja Donalda Tuska powstała – według lansowanej przez nią legendy – jako wyraz sprzeciwu wobec odklejania się klasy politycznej od społeczeństwa.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?