Reklama

Jan Maciejewski: „Oppenheimer”. Bogowie jeszcze nigdy nie byli tacy mali

„Oppenheimer” Christophera Nolana nie wywołuje drżenia rąk na myśl o potędze środków, w jakich posiadanie weszła ludzkość w erze nuklearnej. To nie rozszczepienie atomu zagraża istnieniu naszej planety. Prędzej popękanie ludzkiej duszy.

Aktualizacja: 16.08.2023 06:18 Publikacja: 16.08.2023 03:00

Jan Maciejewski: „Oppenheimer”. Bogowie jeszcze nigdy nie byli tacy mali

Foto: „Oppenheimer”, scen. i reż. Christopher Nolan, dystr. UIP

W całym trwającym niemal trzy godziny i – szczerze mówiąc – dość nużącym filmie „Oppenheimer” Christophera Nolana na miano wstrząsającej zasługuje tylko jedna scena. I nie jest to bynajmniej żadna z próbnych czy wyśnionych przez jej konstruktora eksplozji nuklearnego ładunku.

Rzecz dzieje się w gabinecie prezydenta Trumana, na zamkniętym przed światem spotkaniu wąskiej, decydującej o spuszczeniu bomby atomowej na Japonię grupy. Dyskusja toczy się już nie tyle na temat „czy”, ile „gdzie” tego dokonać. A świeżo zaprzysiężony prezydent USA wyraża grzeczne, acz stanowcze życzenie, by skreślić z listy potencjalnych celów Kioto. Tak się bowiem złożyło, że był tam z żoną w podróży poślubnej i przywiózł z tego miejsca garść miłych wspomnień. Poczułby się więc niemile dotknięty, gdyby skryły się one w cieniu atomowego grzyba.

Czytaj więcej

Oscar 2024 za najlepszy film. „Oppenheimer” Nolana: radioaktywny podmuch geniuszu

Zakładam, że Nolanowi tak po prostu wyszło. W całym filmie – poświęconym szaleńczemu pomysłowi skonstruowania przez człowieka „broni – Babel”, narzędzia stawiającego go na równi z bogami, ujarzmienia sił i praw użytych przez Absolut do stworzenia świata i wykorzystania ich do jego zniszczenia – udaje się to tylko raz. Tylko przez ten jeden krótki moment cała ta podniosłość budowana irytująco prostymi chwytami również przez samego reżysera zostaje rozłożona na łopatki. Ośmieszona, złapana na gorącym uczynku zwyczajnej małości i ludzkiej pychy. Kiedy Oppenheimer ma nadać nazwę projektowi – próbie generalnej atomowej eksplozji – nie waha się ani chwili. „Trinity” – jak Trójca Święta: Ojciec, Syn i Duch Święty – zamknięte w jednym ładunku, ujawniające się na oczach garstki naukowców w wybuchowej epifanii. Gdy Truman przemawia po hekatombie zgotowanej Hiroszimie, mówi, że była ona możliwa dzięki ujarzmieniu boskich sił rządzących przyrodą.

Czytaj więcej

„Oppenheimer”: Niszczyciel światów
Reklama
Reklama

Ale bogowie nigdy nie byli jeszcze tacy mali. „Oppenheimer” nie wywołuje drżenia rąk na myśl o potędze środków, w jakich posiadanie weszła ludzkość w erze nuklearnej. Kropelki potu na plecach pojawiają się dopiero wówczas, gdy dochodzi do nas, jak próżni, słabi i pozbawieni charakteru są ci, którzy narzędzia te trzymają w swoim ręku. To nie rozszczepienie atomu zagraża istnieniu naszej planety. Prędzej popękanie ludzkiej duszy.

W całym trwającym niemal trzy godziny i – szczerze mówiąc – dość nużącym filmie „Oppenheimer” Christophera Nolana na miano wstrząsającej zasługuje tylko jedna scena. I nie jest to bynajmniej żadna z próbnych czy wyśnionych przez jej konstruktora eksplozji nuklearnego ładunku.

Rzecz dzieje się w gabinecie prezydenta Trumana, na zamkniętym przed światem spotkaniu wąskiej, decydującej o spuszczeniu bomby atomowej na Japonię grupy. Dyskusja toczy się już nie tyle na temat „czy”, ile „gdzie” tego dokonać. A świeżo zaprzysiężony prezydent USA wyraża grzeczne, acz stanowcze życzenie, by skreślić z listy potencjalnych celów Kioto. Tak się bowiem złożyło, że był tam z żoną w podróży poślubnej i przywiózł z tego miejsca garść miłych wspomnień. Poczułby się więc niemile dotknięty, gdyby skryły się one w cieniu atomowego grzyba.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Marek Konopczyński: W czyim interesie jest nowa ustawa o zawodzie psychoterapeuty?
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Wszystkie książki historyczne, których nie przeczytał Donald Trump
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Ukraina jeszcze daleko od pokoju. Co właściwie ustalono w Białym Domu?
Opinie polityczno - społeczne
Dagmara Jaszewska: Maks Korż i fenomen ruskiego hip-hopu, czyli rock and roll dzieje się dziś na Wschodzie
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polacy wychodzili sobie defiladę w Święto Wojska Polskiego. Nieprawdą jest, że czci się wyłącznie porażki
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama