Przydarzyła mi się ostatnio pouczająca historia. Wdałem się w spór dotyczący kwestii klimatycznych ze znajomą dziennikarką z młodego pokolenia (to istotne, bo wśród lewicowych dziennikarzy ci młodsi wykazują się największym radykalizmem), przez kilka lat w „Gazecie Wyborczej", teraz w jednym z lewicowych portali. Dziennikarka w którymś momencie postawiła sprawę jasno: jeśli ktoś neguje „katastrofę klimatyczną", to jest foliarzem.
Niewtajemniczonym w nowomowę wyjaśniam, że „foliarz" to osoba wierząca w absurdalne teorie, całkowicie oderwane od rzeczywistości. Określenie pochodzi od przekonania, że przed szkodliwym promieniowaniem (fal 5G, ale nie tylko) można się osłonić, nosząc na głowie czapeczkę z folii aluminiowej.