Reklama

Już odpokutował za swoje winy

Byłoby draństwem oczernianie „zgwałconej" 13-latki. Ale mówiąc o pedofilii Romana Polańskiego, trzeba pamiętać o okolicznościach, jakie towarzyszyły tej sprawie

Aktualizacja: 29.09.2009 08:40 Publikacja: 28.09.2009 20:43

Barbara Hollender, krytyk filmowy "Rzeczpospolitej"

Barbara Hollender, krytyk filmowy "Rzeczpospolitej"

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/369962.html]Innego zdania jest Igor Janke - przeczytaj[/link][/b]

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/28/dwuglos-po-aresztowaniu-romana-polanskiego/]Dyskusja na blogu[/link][/b]

Z faktami się nie dyskutuje. W 1977 roku Roman Polański w domu swojego przyjaciela Jacka Nicholsona uprawiał seks z 13-letnią dziewczyną. To jest czyn karalny. W 1978 roku, po wyjściu ze zleconej przez sędziego obserwacji psychiatrycznej, reżyser uciekł z USA. Wyjechał do Francji, by nigdy więcej nie przekroczyć amerykańskiej granicy. Uchylił się od odpowiedzialności. Ale czy tylko od tego?

Świat nie jest czarno-biały, nawet jeśli za tym tęsknimy. Dziś, po ponad 30 latach, trudno wracać do tamtego zdarzenia w domu Nicholsona. Co więcej, byłoby draństwem oczernianie "zgwałconej" 13-latki. Ale mówiąc o pedofilii Polańskiego, trzeba pamiętać o okolicznościach, w jakich przestępstwo, niewątpliwe, popełnił.

Los Angeles lat 70. w niczym nie przypominało klasztoru, a Samantha przyszła do posiadłości gwiazdora, żeby robić zdjęcia do "Vogue'a". Po aferze z Polańskim świat obiegły jej fotografie. Wyglądała na nich na minimum 17 – 18 lat. Kontakt seksualny z Polańskim nie był jej pierwszym. Prawnicy wynajęci przez jej matkę, grającą zresztą w tej sprawie dość dwuznaczną rolę (były nawet głosy, że dla odszkodowania podstawiła sławnemu reżyserowi córkę), twierdzili, że dziewczynka została odurzona i wykorzystana. Samantha sama przyznała, że nic nie odbyło się bez jej zgody.

Reklama
Reklama

Ważniejszy jest jednak klimat, jaki towarzyszył procesowi. W ubiegłym roku w Cannes Marina Zenovich zaprezentowała film "Roman Polański: ścigany i pożądany". Sędzia Laurence Rittenband, który w 1978 roku prowadził sprawę Polańskiego, nie żył już, ale dokumentalistka dotarła do blisko 100 osób, które były tej afery świadkami. I udowodniła, że Rittenband był stronniczy, komunikował się z prokuratorami i innymi sędziami. Głośno oświadczał, że "da popalić temu polskiemu skurwysynowi".

A prasa amerykańska podsycała nastrój skandalu, który świetnie się sprzedawał. Purytańska Ameryka nie lubiła Polańskiego. Już po śmierci Sharon Tate pojawiły się sugestie, że to kara za bluźnierstwa "Dziecka Rosemary". W 1978 roku reżyserowi groziło dożywocie. Uciekł do Francji nie tylko przed wymiarem sprawiedliwości, także przed medialną nagonką i nienawiścią. Po filmie Zenovich, gdy prawnicy reżysera znów złożyli wniosek o wycofanie sprawy, kalifornijski sędzia odmówił, ale jednocześnie stwierdził oficjalnie, że Rittenband "popełnił zaniedbania".

Dzisiaj bohaterowie tamtego wydarzenia są innymi ludźmi. Samantha Geimer ma 45 lat, męża i troje dzieci. Między prawnikami jej i Polańskiego doszło do ugody. Wszystko wskazuje, że reżyser tytułem zadośćuczynienia wpłacił na konto kobiety niemałą sumę. Geimer wycofała zarzuty wobec Polańskiego, a w telewizyjnym talk-show powiedziała, że reżyser popełnił błąd, ale "już za niego odpokutował".

Roman Polański od 20 lat jest mężem francuskiej aktorki Emmanuelle Seigner, ojcem dwojga dzieci. Co jakiś czas prasa publikuje jego zdjęcia podczas wakacji, które spędza z rodziną w swoim domu na Ibizie. Za tamtą sprawę zapłacił plamą na reputacji, ale także własną karierą. Twórca "Noża w wodzie", "Tess" i "Pianisty" jest wielkim artystą, ale kto wie, jakie miejsce by zajmował, gdyby przez ostatnie 30 lat mógł kręcić w Ameryce? Ze swoim temperamentem i profesjonalizmem pasował do Hollywoodu jak mało kto.

Dziś cały świat mówi o przebaczaniu. W Europie przestępstwo Polańskiego uległoby przedawnieniu. Sędzia z Kalifornii nie chce umorzyć sprawy, żąda aresztowania 75-letniego artysty, który przeszedł w życiu przez niejedno piekło, z Samanthą Geimer się ugodził, a za swoje winy odpokutował po wielekroć.

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/369962.html]Innego zdania jest Igor Janke - przeczytaj[/link][/b]

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/28/dwuglos-po-aresztowaniu-romana-polanskiego/]Dyskusja na blogu[/link][/b]

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Nie znoszę dyskusji o sensie Powstania Warszawskiego
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Czasami człowiek musi, inaczej się udusi
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Karol Nawrocki to prezydent nie wszystkich kibiców
Opinie polityczno - społeczne
Jan Dworak, Stanisław Jędrzejewski: Potrzebujemy nowego prawa medialnego
Opinie polityczno - społeczne
O polityce migracyjnej możemy dyskutować, ale nienawiść jest trucizną
Reklama
Reklama