[b][link=http://www.rp.pl/artykul/369962.html]Innego zdania jest Igor Janke - przeczytaj[/link][/b]
[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/28/dwuglos-po-aresztowaniu-romana-polanskiego/]Dyskusja na blogu[/link][/b]
Z faktami się nie dyskutuje. W 1977 roku Roman Polański w domu swojego przyjaciela Jacka Nicholsona uprawiał seks z 13-letnią dziewczyną. To jest czyn karalny. W 1978 roku, po wyjściu ze zleconej przez sędziego obserwacji psychiatrycznej, reżyser uciekł z USA. Wyjechał do Francji, by nigdy więcej nie przekroczyć amerykańskiej granicy. Uchylił się od odpowiedzialności. Ale czy tylko od tego?
Świat nie jest czarno-biały, nawet jeśli za tym tęsknimy. Dziś, po ponad 30 latach, trudno wracać do tamtego zdarzenia w domu Nicholsona. Co więcej, byłoby draństwem oczernianie "zgwałconej" 13-latki. Ale mówiąc o pedofilii Polańskiego, trzeba pamiętać o okolicznościach, w jakich przestępstwo, niewątpliwe, popełnił.
Los Angeles lat 70. w niczym nie przypominało klasztoru, a Samantha przyszła do posiadłości gwiazdora, żeby robić zdjęcia do "Vogue'a". Po aferze z Polańskim świat obiegły jej fotografie. Wyglądała na nich na minimum 17 – 18 lat. Kontakt seksualny z Polańskim nie był jej pierwszym. Prawnicy wynajęci przez jej matkę, grającą zresztą w tej sprawie dość dwuznaczną rolę (były nawet głosy, że dla odszkodowania podstawiła sławnemu reżyserowi córkę), twierdzili, że dziewczynka została odurzona i wykorzystana. Samantha sama przyznała, że nic nie odbyło się bez jej zgody.