Jak będzie więc w 2011 roku? Najprawdopodobniej będzie tak, jak dotychczas. Nic się nie zmieni. To, co zaczęło się Palikotem i "postpolityką" rządzących, skończyło się całkowitą postkolonialną inercją polityczną Polaków, ich abdykacją jako suwerena Rzeczypospolitej. Lenistwo Donalda Tuska i jego umiejętność zagadywania rzeczywistości uruchomiły lenistwo zbiorowe i potok słów, które potrafią zagłuszyć nawet tak prosty i jasny komunikat, jak "na kursie, na ścieżce".
Polacy nie mają złudzeń co do jakości rządów Platformy, ale też zupełnie im one wystarczają, mimo że jej nieudolność i bezczynność sprawiają, iż czasami ciepła woda w kranie siąpi tylko cienką strużką. Dlatego pozwalają jej na wszystkie kłamstwa i kłamstewka – o przesiewaniu ziemi na lotnisku pod Smoleńskiem, o obietnicy zakopania głębiej rury gazociągu północnego, o sukcesach w polityce europejskiej itd.
Wiedzą przecież, iż wszelkie "reformy" dotkną ich najbardziej, że bogaci będą się starali złupić biednych, by ocalić swoje dochody. A tak samemu można coś niecoś uszczknąć – dopóki się da. Tusk ma więc przed sobą równie długą przyszłość jak Łukaszenko czy Putin – i nie musi nawet sięgać po ich metody. Wystarczyło zwolnienie paru dziennikarzy, by "zachować różnorodność opinii".
W przyszłym roku nadal będziemy skazani na tych samych medialnych polityków i te same niewiarygodnie nudne programy telewizyjne typu "plotkarnia", udające publicystykę polityczną. Codziennie będą tam międlić cytaty z Jarosława Kaczyńskiego, dociekając, czy powoduje nim cynizm czy szaleństwo. Nadal będziemy się dowiadywać, co powiedział ten lub tamten polityk o innym polityku, ale nie o tym, co się dzieje na świecie, i słusznie, ponieważ nic nie mamy w tym świecie – ani tym bardziej temu światu – do powiedzenia. Na pewno nie zabraknie materiałów na drugą, niepoświęconą Jarosławowi Kaczyńskiemu, część "Faktów" i "Wiadomości", bo zimą ludzie nadal będą zamarzali, na wiosnę przyjdzie powódź, a może nawet dwie, latem Polacy będą się topili, szukając ochłody w gliniankach i nieuregulowanych rzekach, jesienią truli grzybami, a zimą znowu zamarzali. To prawo natury, tak jak to, że woda się zbiera, potem spływa do morza, a śnieg leży tam, gdzie pada. Nie zabraknie też dzieci potrzebujących protezy, nowej wątroby lub przejechanych w czasie kuligu.
Dzień w dzień, wieczór w wieczór będziemy mogli się upajać tymi informacjami. A wytrawni analitycy będą pisać dwie trzecie tekstu o tym, jak marna jest opozycja, i jedną trzecią o tym, że rząd nic nie robi z winy tak marnej opozycji. I może zachowają swoje redakcyjne posady.
[srodtytul]Nic nie pobudzi Polaków[/srodtytul] Po wygranych wyborach PO dokona zapewne kolejnych cięć, żeby nieco poprawić stan finansów publicznych, co wywoła anemiczne protesty. Koniunktura w Niemczech pociągnie polską gospodarkę, bo przecież mercedesy nie mogą jeździć bez klamek i wycieraczek. A w razie czego czeka na Polaków wiele miejsc pracy w gastronomii, w domach starców, hotelarstwie i na plantacjach szparagów – w przyszłym roku otworzy się przecież niemiecki rynek pracy.