- No co? Pochowaliście się jak karaluchy... - zaczął i urwał. - No nie idzie mi, nie wychodzi, po rosyjsku to brzmi tak jakoś inaczej, naturalniej...
- To może mów po rosyjsku, Donald? - zaproponował Sławomir Nowak.
"Chciał dobrze, a wyszło mu jak zwykle" - pomyślał Ostachowicz. Ale okazało się, że nawet gorzej niż zwykle, bo Tusk podniósł głowę, a w jego wzroku nawykły do czytania z oczu szefa Ostachowicz wyczytał dwa słowa: "pisowska prowokacja!" I nie wiadomo do czego by doszło, gdyby do gabinetu nie wszedł bez pukania Paweł Graś.
- Gadałem i z Krauzem, i z Kulczykiem - powiedział.
- I co? - Obaj się zgadzają.