Tonąca flota

Marynarka nie jest kosztowną czy też romantyczną fanaberią służących na okrętach ludzi, ale jednym z wyjątkowo skutecznych instrumentów polityki międzynarodowej – twierdzi historyk wojskowości

Publikacja: 15.03.2012 19:04

Tonąca flota

Foto: ROL

W ostatnich tygodniach minister obrony narodowej podjął wiele ważkich kroków dotyczących Marynarki Wojennej. Decyzje te  rezygnacja z modernizacji amerykańskich fregat typu Olivier Hazard Perry i korwet rakietowych typu Tarantul II oraz wstrzymanie budowy korwety Gawron  zmuszają do postawienia dwóch pytań: strategicznego, odnoszącego się do rządowej (a nie tylko ministerialnej) wizji obecności Polski na morzu, oraz szczegółowego, dotyczącego jednego okrętu.

Bez polskiej bandery

Sprawę pierwszą sprowadzić można do kwestii: co dalej z polską Marynarką Wojenną? Rezygnacja z realizacji przedsięwzięć nieperspektywicznych jest niewątpliwie zasadna i przynosząca oszczędności. Nie rozwiązuje jednak dramatycznego stanu floty, której siły okrętowe kurczą się i w krótkim czasie zdolne będą do wykonywania jedynie funkcji ceremonialno-symbolicznych. Gdyby marynarka była jedynie elementem systemu obrony wybrzeża, to w obecnej architekturze bezpieczeństwa europejskiego podejście takie można by nawet uznać za słuszne. Sprowadzanie zadań floty jedynie do obrony wybrzeża to jednak graniczące z fundamentalnym błędem uproszczenia. Flota przeznaczona jest do ochrony interesów państwa na morzu. Te zaś, podobnie jak morskie interesy naszych europejskich sojuszników z NATO i partnerów z Unii, od co najmniej dwóch dekad przesuwają się na południe: Morze Śródziemne, Morze Czerwone, Zatokę Adeńską. Dla Europy będącej w coraz większym stopniu jednolitą przestrzenią gospodarczą, a więc również dla Polski, kwestią o znaczeniu pierwszorzędnym jest bowiem utrzymanie stabilności i ochrona przed rozlicznymi zagrożeniami morskich linii komunikacyjnych, przede wszystkim zapewniających połączenie z Dalekim Wschodem i rynkiem amerykańskim.

W takim ujęciu Polska Marynarka Wojenna bez okrętów zdolnych do wyjścia i skutecznego działania poza Bałtykiem to utrata przez państwo zdolności do uczestniczenia we wspólnych sojuszniczych przedsięwzięciach. Jest to tożsame z rezygnacją z całego szerokiego wachlarza korzyści politycznych. Upraszczając: brak polskiej bandery w zespołach międzynarodowych w bezpośredni sposób przekłada się na spadek, jeżeli nie wiarygodności, to z pewnością prestiżu Polski. Jak bowiem interpretować sytuację, w której sprawujące prezydencję w Unii państwo, mające ambicje istotnego wpływania na pewne kierunki wspólnej polityki, nie jest w stanie wydzielić okrętu do udziału w operacji „Atalanta"  pierwszym morskim zbrojnym przedsięwzięciu tejże Unii?

Dyplomatyczne wsparcie

Należy zerwać z kontynentalną tradycją postrzegania floty jedynie w kategoriach wojskowych, jako rodzaju sił zbrojnych. Marynarka Wojenna z powodzeniem zdolna jest bowiem do odgrywania również roli policyjnej i  co niezmiernie ważne  dyplomatycznej. We wprawnych rękach nawet pojedynczy okręt manewrujący we właściwym miejscu i czasie to wysoce skuteczne narzędzie wsparcia polityki państwa, odgrywające rolę większą nawet niż kilka tysięcy żołnierzy rozmieszczonych u stóp Hindukuszu.

Jak wygląda realizacja przez flotę funkcji dyplomatycznej, doskonale pokazały ostatnie „wielkie ewakuacje" cudzoziemców z Libii. Prócz okrętów państw z regionu pojawiły się tam bowiem jednostki pod banderą Indii, Chińskiej Republiki Ludowej oraz Korei Południowej. Tak właśnie wygląda, poprzez demonstrowanie zdolności do ochrony narodowych interesów, aktywne wsparcie polityki państwa przez flotę wojenną. Czy w istocie chcemy się takiej możliwości pozbawić?

Marynarka nie jest kosztowną czy też  jak chcą co niektóre prominentne osobistości  romantyczną fanaberią służących na okrętach ludzi, ale jednym z wyjątkowo użytecznych, skutecznych, a w ostatecznym rozrachunku nie tak znowu kosztownych (jak dowiódł roczny pobyt ORP „Xawery Czernicki" na wodach Zatoki Perskiej w latach 2002  2003) instrumentów przydatnych państwu w przestrzeni międzynarodowej.

Miliony wyrzucone w błoto

Pytanie drugie dotyczy dalszych losów korwety Gawron. Co zrobić z jednostką (podkreślić należy, że wbrew potocznemu mniemaniu jest to już w znacznym stopniu wykończony „okręt", a nie pusta blaszana skorupa), którą na skutek rozmaitych patologii buduje się przez tak długi czas, przekraczając w istocie wszelkie rozsądne ramy budżetowe? Sprzedaż okrętu jest z wielu względów w zasadzie wykluczona, a jego złomowanie na pochylni oznaczałoby radosne wyrzucenie w błoto około 500 mln złotych. W takiej sytuacji jedyną racjonalną opcją wydaje się zarzucenie pierwotnych planów dotyczących wysoce zaawansowanego uzbrojenia i systemów bojowych, a następnie opracowanie koncepcji uczynienia okrętu zdolnym do żeglugi i realizacji elementarnych (choćby patrolowych) zadań możliwie najmniejszym kosztem. Wydaje się, że można by w tym celu wykorzystać część sprzętu (na przykład 76-mm armaty) z jednostek, których los i tak jest już przesądzony. Jest to jedyny sposób częściowego choćby uratowania niebagatelnych środków, jakie budowa tego okrętu pochłonęła.

Autor jest profesorem Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, komandorem porucznikiem rezerwy

W ostatnich tygodniach minister obrony narodowej podjął wiele ważkich kroków dotyczących Marynarki Wojennej. Decyzje te  rezygnacja z modernizacji amerykańskich fregat typu Olivier Hazard Perry i korwet rakietowych typu Tarantul II oraz wstrzymanie budowy korwety Gawron  zmuszają do postawienia dwóch pytań: strategicznego, odnoszącego się do rządowej (a nie tylko ministerialnej) wizji obecności Polski na morzu, oraz szczegółowego, dotyczącego jednego okrętu.

Bez polskiej bandery

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Matlak: Czego Ukraina i Unia Europejska mogą nauczyć się z rozszerzenia Wspólnoty w 2004 r.
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił