Żarty się skończyły. Platforma nas przez pięć lat bawiła, a teraz nam pokaże. Oj, dopiero nam pokaże.
Ale na razie zabawa trwa na całego. PiS powiedział, że Tusk wystąpi w mundurze i wprowadzi stan wojenny (a to się poseł Joński zdziwi). PiS tak powiedział, bo Tusk powiedział, iż żartów koniec, trzeba brać odpowiedzialność za słowa. Tymczasem Tusk tak powiedział, bo Macierewicz powiedział, że z Ruskimi wojna. A przecież Macierewicz tak powiedział, bo Tusk powiedział, że PiS to ruscy agenci i zdrajcy. Wszyscy wiedzą, iż Tusk tak powiedział, bo pisowcy pokazali podobnego do niego kaczora (nie mylić z Kazimierzem Kaczorem) i nazwali zdrajcą. Pisowcy tak zrobili, bo Platforma powiedziała, że
Dotrwali państwo? To był skrót wydarzeń politycznych ostatnich dwóch tygodni. Nie żartuję: nie dwóch lat czy nawet dwóch miesięcy, ale dwóch tygodni. Dokładnie rzecz biorąc, ostatnich dziesięciu dni. Jak widać, polska polityka koncentruje się na sprawach najważniejszych, bo w końcu cóż jest ważniejszego od zdrady? I to na rzecz Ruskich.
Nic dziwnego, że tak skoncentrowanym politykom umykają drobiazgi: a to autostrady nie będzie, a to z reformą edukacji padaka katastrofalna, a to największym osiągnięciem polityki międzynarodowej pozostaje umycie wraka i nasza kablówka w berlińskim hotelu, o lekach onkologicznych przez grzeczność i litość dla ministra nie wspomnę. Mało?
No cóż, nie jest dobrze, a od teraz nie będzie nawet wesoło. I słusznie. Ktoś w końcu powinien za ten bajzel beknąć. Niezależne media od kilku dni służą pomocą i wskazują winnych. Tak, nie mylą się państwo, to antypolska i antysystemowa opozycja, urządzająca pełzający żółw, przed którym przestrzegał pucz, albo i wróć, pełzający pucz, przed którym przestrzegał premier Mazowiecki. Skądinąd nie pełzający.