Żartowałem podczas konferencji prasowej, że jej termin znany był od dawna, więc premier Tusk musiał się tak bardzo spieszyć z głosowaniem w Sejmie, żeby odbyło się tego samego dnia, dla odciągnięcia uwagi od racjonalnych argumentów dotyczących systemu emerytalnego. Bo przecież żadnego innego powodu do takiego pośpiechu nie było. To znaczy był - ale niezwiązany z emeryturami. Biegli w polityce twierdzą, że trzeba było załatwić to przed Euro 2012, bo jak Borussia zdobędzie medal dla Polski, większość kibiców będzie mogła pracować nawet do siedemdziesiątki.

Premier Tusk cytował Lecha i Jarosława Kaczyńskich, którzy kiedyś mówili o konieczności przedłużenia wieku emerytalnego. Przewodniczący Kaczyński cytował Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, którzy kiedyś mówili, że takiej konieczności nie widzą. Powinno to unaocznić wszystkim, że politycy na tematy gospodarcze nie mają żadnych poglądów - wygłaszają koniunkturalne komunały w zależności od tego, co im w danym momencie bardziej pasuje.

Moje pokolenie nie jest jeszcze w najgorszej sytuacji. Dzięki generałowi Jaruzelskiemu, stanowi wojennemu, godzinie policyjnej i wyłączeniom prądu mamy dziś wyż demograficzny. Nie mogliśmy wychodzić z domu, nie mieliśmy co robić - zrobiliśmy dzieci, które mogą na nas pracować. Ale jeśli one nie zrobią tego co my, to emerytury będą mieć głodowe. I odpowiedzialni politycy powinni to im na każdym kroku uświadamiać. Odważył się jedynie premier Pawlak, który napisał kilka słów wstępu do mojej książki. Reszta kolejny raz prześciga się w obietnicach, kto zapewni nam wyższe emerytury. Wyższe od czego? Od zera pewnie będą one wyższe, ale chyba nie za bardzo. Nawet jak przewodniczący Miller z Palikotem wprowadzą podatek 50 proc. dla "bogaczy", którzy zarabiają więcej niż 7,5 tys. miesięcznie i znajdują się w drugiej grupie podatkowej. Jest ich raptem 460 tys. Ponad 100 tys. z nich to pracownicy sfery budżetowej. Jeśli cała reszta nie będzie kombinować i potulnie zapłaci wyższy podatek, to wpływy budżetowe wzrosną może o miliard. A ZUS rocznie wydaje tych miliardów 160! Na same emerytury - 120. Więc przestańmy w końcu liczyć na rząd czy na ZUS. Czy nawet na OFE. Weźmy sobie do serca stare powiedzenie: Umiesz liczyć? Licz na siebie. Inaczej czeka nas emerytalna katastrofa.

Autor jest profesorem prawa, adwokatem i prezydentem Centrum im. Adama Smitha