Po prostu zamiast „PSL - Rodzina na swoim" czy upolitycznionego Ministerstwa Skarbu i Zasobów Platformy wysyłaniem urzędników na biznesowe posady zawiadywać będzie całkiem nowa, apolityczna z gruntu komisja. A jej się popsuć nie da, bo będzie ulokowana pod apolitycznym okiem samiuśkiego premiera i jemu będzie podlegała. Dzięki temu nie będzie już w Polsce nepotyzmu, kolesiostwa, rozdawnictwa stanowisk wedle kryterium bmw. Raz na zawsze zło to wyplenimy.
Z pewnością uprości to życie. Zamiast podlizywać się ministrowi skarbu, Schetynie (bo miał na ministra wpływ), doradcom premiera i Bóg wie komu jeszcze, trzeba będzie się podlizywać tylko Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu, o którym się mówi, że ma stanąć na czele komisji nominacyjnej. On z pewnością zadba, żeby żaden partyjny koleś się nie prześliznął.
Mówiąc bardziej serio, o większy idiotyzm trudno nawet w Polsce. Oto nadzór nad państwowymi (lub ulubionymi - półpaństwowymi, gdzie żadna kominówka lub konkursy nie obowiązują) spółkami będzie nadal sprawowało ministerstwo, ale już fachowców do roboty wyznaczać będzie kto inny. A jak się taki fachowiec - z obowiązkowym stażem w Młodych Demokratach czy jak się ta kuźnia kadr nazywa - nie sprawdzi, to co? Odwoływać go będzie minister Budzanowski czy prezes Bielecki?
A co ze wszelkimi agencjami, firmami im podległymi, spółkami córkami tychże firm etc.? To też Bielecki? Toż to Narodowe Centrum Wysyłania CV z tysiącem zatrudnionych musiałoby powstać! No i ciekawe, kto będzie w owej oberkomisji zasiadał. Moja osoba proponuje, by przewodniczyła jej akordeonistka. Dlaczego akordeonistka? Hm, a niby dlaczego Bielecki?!
Że bardziej fachowy? No, ja przepraszam, ale akordeonistki już takie durne nie są, by nie wiedzieć, że konkurs konkursem, apolityczność apolitycznością, kolesie kolesiami, a święte oburzenie premiera oburzeniem, a szefem PGE i tak ma zostać kolega Kilian, który ma dać robotę ministrowi Gradowi.