Nikt nie pytał tych, którzy pracują na takich umowach, czy chcą płacić wyższe składki. No bo jakaż byłaby ich odpowiedź? Duda z Tuskiem wmawiają więc, że im będzie lepiej. Bo będą mieć „ubezpieczenie". Otóż nie będzie im lepiej. Zleceniodawcom nagle nie przybędzie pieniędzy w portfelach, żeby zapłacić więcej ZUS-owi za pracę zleceniobiorców. Więc więcej będą musieli potrącić z ich wynagrodzeń. W konsekwencji część umów zlecenia zastąpią umowy „na gębę". Albo brak jakichkolwiek umów – czyli brak pracy, nawet tej na „czarno".
Już nawet eksperci OECD dojrzeli do twierdzenia, że świat musi zmienić proporcje między podatkami – mniej podatków bezpośrednich, zwłaszcza tych, które opodatkowują pracę, a więcej pośrednich, zwłaszcza tych opodatkowujących konsumpcję.
No bo dlaczego na ketchup stawka VAT wynosi 8%, a na musztardę 23%? Dlaczego na trumny 8%, skoro na kołyski 23%? A może ktoś wie dlaczego na soki owocowe VAT jest 8%, a na wodę mineralną 23%? Albo dlaczego na chipsy też jest 8%? Przecież jak ktoś je dużo chipsów i popija słodzonymi sokami, statystycznie częściej musi się leczyć, za co musi płacić NFZ z innych naszych „składek". To może niech konsumenci tych chipsów i soków nie płacą niższych podatków?
Świeży chleb ma stawkę 5%. Nieświeży – 8%. Ale na kanapki jest 5% bez względu na to, czy chleb w kanapce jest świeży, czy nieświeży. Bułka, jak ma więcej cukru w cieście, objęta jest stawkę 8%. Dopiero jak jej termin przydatności do spożycia jest dłuższy niż 45 dni, to stawka rośnie do 23%. No chyba, że jest mrożona – wtedy jest uważana za „świeżą" i stawka znowu spada do 5%. Może więc zamiast karać pracowników wyższymi składkami przestańmy uprzywilejowywać jednych producentów kosztem drugich różnymi stawkami VAT na towary, które są de facto takie same? Może na wszystko powinna być jedna stawka VAT? Wpływy budżetowe byłyby z tego tytułu większe niż z tytułu „ozusowania" umów zlecenia. Bo to przynosi gospodarce problemy.
Ponad 70% z „Misi" – czyli małych i średnich przedsiębiorstw – wskazuje koszty pracy jako główny problem w swojej działalności. A zatrudniają one ponad 70% legalnie pracujących Polaków. I oczywiście 100% pracujących nielegalnie. A wytwarzają one prawie 70% polskiego PKB! Ale przecież Pan Premier z Misiami nie będzie konsultował światłych posunięć własnego rządu. Sam wszystko wie najlepiej. Nie wiem tylko skąd?