Konkurencja praktycznie przestanie istnieć, bo choć tego zwykle nie wiedzą kierowcy tankujący na konkurujących ze sobą stacjach, niemal całe paliwo przez nich kupowane pochodzi z rafinerii Orlenu i Lotosu. Obecnie obie firmy konkurują ze sobą, mimo że są kontrolowane przez tego samego właściciela – Skarb Państwa. Wszelkie próby koordynacji polityki cenowej, zarówno na poziomie dostaw do hurtowni, jak i stawek detalicznych na stacjach, byłyby przecież przestępstwem. Poza tym obie spółki są notowane na warszawskiej giełdzie, konkurują ze sobą, walcząc o zwiększenie udziałów w rynku, od których zależy stopień wykorzystania mocy produkcyjnych ich rafinerii, a w efekcie wynik finansowy i kurs akcji.