Banaś nie jest nową twarzą w rządzie Mateusza Morawieckiego. Do tej pory był wiceministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Odpowiadał więc w dużej części za walkę o poprawę ściągalności podatków. Rząd chwali się tu sukcesami.
Marian Banaś – nowy minister finansów
Marian Banaś postrzegany jest jako zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego. Przed laty współpracował z Antonim Macierewiczem, był doradcą ministra spraw wewnętrznych w czasach rządu Jana Olszewskiego, potem pracował w NIK, którym kierował Lech Kaczyński. To zmiana w porównaniu z Teresą Czerwińską, która była postrzegana jako niezależnym ekspert, wynajęty przez PiS do zarządzania finansami publicznymi. Była już szefowa resortu finansów długo znosiła narzucane przez polityków tej partii i premiera Morawieckiego pompowanie do granic wytrzymałości wydatków budżetu. Okoniem stanęła w marcu, gdy w czasie konwencji wyborczej PiS przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, Jarosław Kaczyński ogłosił nową „piątkę" obietnic. Rozszerzenie programu 500+ na każde pierwsze dziecko w rodzinie, 13 emerytura, zwolnienie młodych z PIT, to roczny wydatek rzędu 40 mld zł. Takich pieniędzy w budżecie chyba nie ma. Czerwińska nie pojawiła się na ogłoszeniu „piątki Kaczyńskiego", nie zabrała głosu w tej sprawie także w kolejnych dniach. Jej milczenie odebrano jako głos sprzeciwu. Pojawiły się plotki o dymisji. Wtedy do niej nie doszło. Sprawę załagodzono do czasu wyborów. Zaraz po nich, przy pierwszej okazji, przy rekonstrukcji rządu wymuszonej odejściem wielu ministrów rządu Morawieckiego do PE, Czerwińska straciła stanowisko.
Nie można powiedzieć, że Teresa Czerwińska trzymała finanse publiczne twardą ręką. Wielu ekonomistów twierdzi, że godziła się na zbyt wiele. Mówią, że dopuściła do nadmiernego wzrostu wydatków. Zarzucają, że przez to, nawet w okresie świetnej koniunktury w gospodarce światowej, nasze finanse publiczne notowały deficyt. Wiele innych krajów dorobiło się w tym czasie nadwyżki w budżetach przygotowując je na nadchodzące spowolnienie gospodarcze.
Za Czerwińską możemy jednak zatęsknić. Przed nami najważniejsze z serii wyborów, wybory do Sejmu i Senatu. To one przesądzą, kto będzie nami rządził w kolejnych latach. PiS zapewne sypnie kolejnymi kosztownymi obietnicami wyborczymi. Marian Banaś raczej się temu nie przeciwstawi. Zacznie za to szukać dodatkowych pieniędzy na ich sfinansowanie. Banaś słynie z zamiłowania do kontroli. I twardej ręki wobec podległych mu instytucji i urzędników. To zła wiadomość dla podatników, zwłaszcza dla przedsiębiorców.