Podczas gdy największy regionalny pracodawca, Kompania Węglowa, wybierał nowy zarząd (znany właściwie od połowy kwietnia, bo prezesem został typowany na to stanowisko Mirosław Kugiel), w Warszawie premier Donald Tusk odwołał ze stanowiska “górniczego ministra” - wiceministra gospodarki Eugeniusza Postolskiego. Podobno odszedł na własną prośbę. “Ciekawe, jak długo błagał, by mu pozwolili odejść na własną prośbę” - napisała obserwatorka na jednym z branżowych forów. Może jednak wcale nie tak długo?
Postolski był ministrem tylko pięć miesięcy. I choć jego dewizą było kazać Śląskowi rozwiązywać sprawy na Śląsku - zasłynął przede wszystkim z “centralnego” wsparcia przy rozwiązywaniu styczniowego sporu zbiorowego właśnie w KW. Rodzi się pytanie, jak połączyć te dwa wydarzenia?
Górnicza arytmetyka, choć czasem zawiła, potrafi wiele wytłumaczyć. Otóż nowo wybrany szef Kompanii Węglowej być może wcale nim nie będzie, bo w branży się mówi, że ministerialna posada byłaby mu znacznie milsza. A tu okazja nadarza się praktycznie sama. Nie wiadomo, kiedy resort gospodarki powoła następcę Postolskiego. Wiadomo za to, że jeśli będzie to Kugiel - Kompania Węglowa, największa górnicza firma, a jednocześnie najtrudniejsza (blisko 5 mld zł zobowiązań) - będzie być może musiała powtórzyć konkurs. Tylko kto wtedy będzie jej prezesem, skoro o jedynym kontrkandydacie Kugla w tych rozstrzygniętych już wyborach, Krzysztofie Tytce, były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski powiedział: “Tytko nie startował chyba tylko w konkursie Miss Polonia”? Ale może łatwiej znaleźć prezesa niż ministra…