Ale w Polsce po tym jak zobaczyliśmy wielkie chęci wydawania pieniędzy podatników przez poszczególne ministerstwa (pisaliśmy o tym w sobotę) teraz przyszedł czas na odkrycie finansowych apetytów publicznych instytucji.

Zamiast niewielkiego wzrostu wydatków związanego z blisko 5-proc. inflacją mamy żądania dodatkowych milionów złotych, które często oznaczają wzrost wydatków w porównaniu z bieżącym rokiem o kilkanaście – kilkadziesiąt procent.

Sejmowa debata w sprawie budżetu 2009 dopiero przed nami i na pewno zobaczymy jeszcze wiele pomysłów, jak wydać kolejne miliony. Miejmy nadzieję, że posłowie koalicji rządowej pójdą ścieżką wytyczoną przez ministra finansów i ograniczą żądania wielu instytucji, w tym również Kancelarii Sejmu. Na szczęście posłowie nie mogą zmienić tego, co najważniejsze. Deficytu budżetu państwa.

Skomentuj na blog.rp.pl