Peleton skutecznych negocjatorów otwiera oczywiście minister skarbu. O sukcesie przesądził jednak kryzys. To on – a nie politycy czy prawnicy – zmiękczył nieprzejednanych do niedawna Holendrów. Coś, co nie mogło się udać poprzednim ekipom rządowym, teraz zostało zrealizowane, choć nie było to łatwe.
Holendrzy nie mogli czekać. Brakowało im pieniędzy, co źle wpływało na ich wizerunek. Dlatego, zamiast długo jeszcze walczyć o wirtualne trzydzieści parę miliardów złotych odszkodowania, woleli dostać na rękę niespełna 4 miliardy złotych i jednocześnie nieco więcej należnej, ale niewypłaconej od lat dywidendy. Do tego w ciągu roku czy dwu lat Eureko otrzyma co najmniej kolejne kilka miliardów złotych i będzie mogło sprzedać pozostałe akcje. W sumie ma szansę otrzymać z tej inwestycji przeszło cztery razy większe pieniądze, niż w nią włożyło.
Zadowolona powinna być też Polska. Spór przestanie niszczyć nasz wizerunek kraju przychylnego inwestycjom zagranicznym. Dodatkowo rząd odzyskał kontrolę nad największą firmą ubezpieczeniową w naszym regionie Europy. To towarzystwo nie tylko kontroluje olbrzymi fragment rynku ubezpieczeniowego, ma też olbrzymi wpływ na rynek kapitałowy. Posiada duże pakiety akcji ważnych firm, takich jak PKN Orlen czy PKO BP. PZU często zatem odgrywa rolę zbrojnego ramienia inwestycyjnego rządu.
Powstaje pytanie, czy tego wszystkiego nie wiedziano przed dziesięcioma laty, gdy oddawaliśmy kontrolę nad PZU. Otóż wiedziano, tylko że wówczas – za rządów AWS – staraliśmy się przede wszystkim prywatyzować. Nikt nie przejmował się tym, że największe firmy finansowe stawały się niesamodzielnymi końcówkami zachodnich koncernów. To wtedy sprzedaliśmy kontrolę m.in. nad Pekao SA i Bankiem Handlowym.
Prawdziwym powodem złamania przez Polskę umowy prywatyzacyjnej nie były wady w jej treści czy zbyt niska cena (nikt nie chciał zapłacić więcej). Po prostu w tamtym czasie w Polsce zdano sobie sprawę, że należy pozostawić w polskich rękach przynajmniej część największych firm. Niestety, okazuje się, że zarówno w przypadku PZU, jak i PKO BP czy firm paliwowych są to ręce polityków.