Widać jak prace nad dokumentem musiały trwać do ostatniej chwil. Gdy ministerstwo i rząd tłumaczą jakie czynniki w przyszłym roku wpłyną na to, że firmy dość łagodnie odczują skutki wzrostu kosztów pracy, to wymieniają: dobrą sytuację finansową przedsiębiorstw, ich ograniczoną skłonności do inwestowania oraz to, że składka rentowa nie będzie podnoszona od początku roku kalendarzowego, ale w jego trakcie. Co więcej tłumaczą, że, gdyby rząd nie wprowadził działań konsolidujących finanse publiczne, to skutkowałby poważniejszymi konsekwencjami.
Wszystko to prawda, składka rentowa nie będzie podnoszona od stycznia tylko od . lutego, a więc w "trakcie roku kalendarzowego". A przedsiębiorstwa mają dużo gotówki i niechętnie inwestują co już kilka razu publicznie im wypomniano, zrobił to nawet premier Donald Tusk w swoim expose. Prawdą jest też to, że problemem naszego wzrostu gospodarczego są niskie inwestycje prywatne, a nie zbyt mała konsumpcja indywidualna. Może więc rację mają przedsiębiorcy, gdy postulują by rozłożyć koszty podnoszenia składki rentowej pomiędzy firmę a pracownika? Szkoda, że w tej, tak jak w wielu innych sprawach rząd nie rozmawia, nie słucha, tylko decyduje: na ostatni moment, pospiesznie i z nie zawsze aktualnymi argumentami.