Andrzej Malinowski: Opium w portfelu

Niegdyś na dworach wschodnich despotów ścinano posłańców niosących złe wieści. Modus operandi był prosty: spadała głowa, a wraz z nią niemile widziany problem. Słowem „trzask-prask i po wszystkim" – jak mawiał nieoceniony dziadek Jacek z „Rodziny Poszepszyńskich".

Publikacja: 27.06.2021 21:00

Andrzej Malinowski: Opium w portfelu

Foto: Adobe Stock

Czy była to metoda skuteczna? Pewnie tak, bo dziś stosuje się podobne rozwiązania. Tyle tylko, że posłańców niosących niemiłe władzy słowa już się nie ścina. Ich się po prostu przemilcza i... kłopot także jest z „głowy". Przynajmniej do wyborów.

Weźmy choćby niedawny wywiad z Jerzym Hausnerem „Inflacja może wywołać pożar". Były wicepremier w przekonujący sposób przedstawił zjawiska gospodarcze, które powinny nas wszystkich niepokoić. Pokazał zresztą nie pierwszy raz i... spotyka się z absolutną ciszą.

Tak jakby w ogóle nie było tematu. „[...] Mamy prawie 5-proc. inflację, a po stronie tych, którzy odpowiadają za wartość pieniądza, nie ma żadnego działania.

Ten pożar nie jest gaszony w żaden sposób" – mówi. „Inflacja uderza najmocniej w najsłabszych. Pewne grupy społeczne, które rząd rzekomo chce faworyzować, de facto ta polityka defaworyzuje. [...] Odporność na inflację [...] najmniejsza jest u osób najuboższych i tych, które utrzymują się ze stałych wypłat, zwłaszcza świadczeń" – dodaje. Jednym słowem „fiskus nas skubie i skubie", mimo że na rynku jest coraz więcej pieniędzy. Rządowe drukarki pracują bowiem bez wytchnienia.

Napływ pieniądza powoduje, że doraźne skutki inflacji mogą być całkiem przyjemne. W portfelach mamy więcej grosza, gospodarka się kręci, a rozmaite statystyczne słupki – zwłaszcza popularności – pną się w górę. Wiele dzięki temu można ugrać. Problem w tym, że kiedyś i gdzieś ktoś będzie musiał pokryć rachunek, wystawiony w tak niefrasobliwy sposób. „Jasne jest,że po powstrzymaniu się od drukowania pieniędzy wzrost gospodarczy [siądzie]. Im później to zrobimy, tym bańka pęknie z większym hukiem" – trzeźwo zauważa Hausner.

Dlaczego więc rząd nie reaguje? Ależ to banalnie proste. Dał się zwieść modnej koncepcji zwanej „nową teorią monetarną".

To ona powoduje, że „ekonomiści są dzisiaj hurraoptymistami". Stali się zwolennikami wzrostu tworzonego przez konsumpcję. To oznacza rosnący w sposób nieumiarkowany dług publiczny. Nie jest on jednak problemem, bo papiery rządowe wykupują banki centralne...

Więcej: wszystkie istniejące obostrzenia związane z polityką fiskalną, do niedawna uważane za bezwzględnie obowiązujące, przestają mieć znaczenie. Dyscyplina budżetowa, ograniczenie długu publicznego... wszystko to nie jest istotne.

Teoria ta w swej w istocie jest ekonomicznym odpowiednikiem kamienia filozoficznego, którego daremnie szukano przez wieki. Miał on zamieniać ołów w złoto. Dziś jest nim dług, który w równie tajemny sposób ma kreować dobrobyt i rozwój. Czym to się skończy?

Nie jestem Kasandrą, więc sięgnę po tego, kto uchodził za żelazny autorytet. Nieśmiertelny w pewnych kręgach ekonomistów towarzysz Lenin miał powiedzieć, że nie ma lepszego, bardziej subtelnego i pewniejszego sposobu niszczenia podstaw funkcjonowania społeczeństwa od psucia pieniądza.

„Inflacja to opium dla ludu" – uważa amerykański publicysta Henry Hazlitt. Najwyraźniej i rządzący mają skłonność do tej używki. Czy dlatego nie reaguj na Hausnera?

Czy była to metoda skuteczna? Pewnie tak, bo dziś stosuje się podobne rozwiązania. Tyle tylko, że posłańców niosących niemiłe władzy słowa już się nie ścina. Ich się po prostu przemilcza i... kłopot także jest z „głowy". Przynajmniej do wyborów.

Weźmy choćby niedawny wywiad z Jerzym Hausnerem „Inflacja może wywołać pożar". Były wicepremier w przekonujący sposób przedstawił zjawiska gospodarcze, które powinny nas wszystkich niepokoić. Pokazał zresztą nie pierwszy raz i... spotyka się z absolutną ciszą.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację