Opowieść ta przypomniała mi się podczas lektury artykułu „Rośnie dług ukryty miast" w „Rz", w którym podsumowano raport Łukasza Pokrywki pt. „Monitoring. Zadłużenie miast wojewódzkich". Autor przedstawił porównanie największych polskich miast, wedle przyjętych przez siebie kategorii, które nie do końca są porównywalne. Na tej podstawie po- stawił śmiałą tezę, że polskie samorządy, ukrywając dług w spółkach będących ich własnością, w rzeczywistości przekroczyły ustawowe progi zadłużenia. Moja ocena kondycji polskich miast wojewódzkich jest zgoła odmienna. Postaram się wytłumaczyć, dlaczego przyjęte przez Łukasza Pokrywkę założenia, nie prowadzą do właściwych wniosków.
Nie można zgodzić się z pomysłem doliczania zadłużenia spółek prawa handlowego do długów jednostek samorządu terytorialnego. Nie można też pomijać osiąganych przez spółki dochodów oraz inwestycji. Zmiany na rynku odpadów, a wcześniej na rynku przewozów taxi, wskazują, że podmioty, które należą do samorządów, mogą być zarządzane w różny sposób. Mogą upadać, podlegać likwidacji albo rozwijać się i inwestować. Ich strategia zależy od właściciela, ale w warunkach obowiązywania ustawy o zamówieniach publicznych żadna spółka samorządowa nie może zostać monopolistą – jak sugeruje autor raportu.
Kondycja finansowa i zadłużenie podmiotów zależnych JST, z wyłączeniem jednostek służby zdrowia, nie ma przełożenia na zdolność działania i obsługi własnego zadłużenia przez JST. Jawny dług publiczny to zobowiązania sektora publicznego wobec posiadaczy obligacji, banków oraz międzynarodowych instytucji finansowych. Za dług ukryty przyjmuje się inne niż kontrakty finansowe zobowiązania do przyszłych płatności. Nie zawsze samorząd jest stuprocentowym udziałowcem spółki. Dlatego potencjalne ryzyko poniesienia wydatków z tytułu likwidacji spółki zależnej albo jej upadłości nie jest równe pełnej odpowiedzialności za spółkę. Nie można pominąć, że zobowiązania krótko- i długoterminowe JST są wykazywane przez samorząd w każdym sprawozdaniu kwartalnym. Tak więc ryzyko powstania nieoczekiwanych zobowiązań w budżecie samorządu jest mierzalne i niezbyt wysokie. Łukasz Pokrywka oparł swój ranking o wskaźnik zadłużenie wobec dochodów, co wydaje się błędnym założeniem, które prowadzi do niewłaściwych wniosków. Po latach dyskusji wskaźnik relacji zadłużenia do dochodów został zlikwidowany, co postulowały agencje ratingowe, eksperci i instytucje finansowe. Wszyscy byli zgodni, że jest to wskaźnik niemiarodajny, a pogląd ten przyjęło Ministerstwo Finansów.
Deficyt JST to różnica w planowanych w danym roku dochodach i wydatkach. Wyzwaniem jest jednak prawidłowe opisanie tego, co w sprawozdaniach finansowych JST uznawane jest za dochody, a co jest uznawane za wydatki.
Opisując dylematy zadłużenia samorządowców, należałoby się skoncentrować w pierwszej kolejności na opracowaniu i wprowadzeniu nowych miar oraz opisów dla kluczowych wskaźników ekonometrycznych. To z pewnością pomogłoby usystematyzować ten coraz bardziej odległy świat od świata finansów publicznych w nadchodzącej rzeczywistości nowego budżetu unijnego.