Ceny dóbr i usług konsumpcyjnych w kwietniu wzrosły zaledwie o 0,3 proc. Wygląda więc na to, że niska inflacja u nas zagościła na dłużej i na razie nie kwapi się do wzrostów. Co więcej, niektórzy rynkowi prorocy mówią, że latem możemy nawet doświadczyć chwilowej deflacji. Co to oznacza dla nas wszystkich?
Taka cenowa stagnacja może być zagrożeniem w okresie dekoniunktury. Jednak ponieważ nasza gospodarka właśnie się przebudziła, ostatnie kwartały jeszcze się przeciągała ospale ziewając, ale już wszystko wskazuje, że jest gotowa na poranny trucht, nic złego przynajmniej na razie nam nie grozi.
Jednak w ekonomii zawsze ktoś musi być niezadowolony. W tym wypadku będą to osoby, które trzymają pieniądze na lokatach bankowych. Wraz z cenami spadły nam stopy procentowe ustalane przez radę Polityki Pieniężnej. Dzisiejsze dane sygnalizują, że rekordowo łagodna polityka monetarna zostanie jeszcze przez długi czas utrzymana. Więc nasze zaskórniaki, które trzymamy w banku niestety nie powiększają znacząco swojej wartości.
Jeśli dysponujemy więc takimi ekstra środkami, może warto pomyśleć o emeryturze. Zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy już wiemy, że nasz niewydolny obowiązkowy system emerytalny zapewni nam niezbyt szczęśliwą finansową przyszłość. Chcąc godziwie się zestarzeć musimy niestety zadbać o siebie sami.
Wydaje się więc, że to dobry moment, żeby zacząć oszczędzać indywidualnie w trzecim filarze. Nawet niewielkie kwoty wpłacane regularnie na Indywidualne Konto Emerytalne czy Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego, mogą być kiedyś dla nas błogosławieństwem. W przeciwieństwie do skromnego obecnie oprocentowania na bankowych lokatach.