Żeby zarobić musimy inwestować

Jeśli w roku 2022 nasz udział rynkowy sięgnie 8 proc., a wszystko idzie w tym kierunku, wszystkie fabryki będą pracowały na trzy zmiany sześć dni w tygodniu?– mówi Karl-Thomas Neumann, prezes Adam Opel AG i General Motors Europe.

Publikacja: 20.10.2014 07:22

Rz: Jakie auta chce sprzedawać Opel, skoro liczy pan, że przy obecnej ofensywie modelowej Opla zwiększy pan udział w rynku z obecnych 5 do 8 proc. w 2022 r.?

Karl-Thomas Neumann:

Przede wszystkim małe oraz oszczędne. Dlatego wprowadziliśmy na rynek rodzinę Adamów, zaplanowaliśmy premierę Karla i wielkie nadzieje wiążemy z dopracowaną w każdym szczególe Corsą. Dlatego też inwestujemy w napęd spalinowy, w silniki trzycylindrowe, turbo, ale tak oszczędny, jak jest to tylko możliwe. Bardzo ważne są dla nas także silniki wysokoprężne. Nasza polityka stawia również na wyraźne wyróżniającą się stylistykę. Chcemy, żeby nasi klienci wybierali Ople, bo im się podobają. Stawiamy na emocje, czego dotychczas Opel nie robił. Będziemy również odkreślać niemieckość naszych aut, przez co rozumiemy „dopieszczenie" każdego detalu i nie zmarnujemy żadnej okazji, żeby każdy szczegół był doskonały. Nie zamierzamy przy tym szaleć z cenami, bo koszt jest wręcz kluczowym elementem podejmowania decyzji o kupnie tego a nie innego auta. Dzisiaj wiele młodych osób nie kupuje samochodów, bo są dla nich zbyt drogie, a jeśli kupią, to potem się okazuje, że ich utrzymanie okazuje się zbyt kosztowne. W sumie: ma to być rozsądna i atrakcyjna oferta.

W cztery lata mamy dla klientów 27 nowych modeli Opla i 17 nowych silników

Nie ma pan już konkurencji Chevroleta. Czy w takim razie nie planuje pan niskokosztowego modelu Opla?

To, że nasza oferta ma być rozsądna i atrakcyjna, nie znaczy, że Ople mają być tanie. Opel nie jest marką premium, ma być dostępny, ale w żadnym wypadku nie będzie Opli low costów. Po tym jak General Motors zdecydował się wycofać z ryku europejskiego Chevroleta, dilerom tej marki zostało wolne miejsce i wiem, że zastanawiali się, czy nie zapełnić go na przykład Skodą. Okazało się, że ostatecznie postawili na Ople po tym, jak ujawniliśmy im nasze plany.

Czy nie obawia się pan, że sytuacja w Rosji może znacząco utrudnić wasze plany rozwoju?

Nie będę ukrywał: Rosja jest dla nas wielkim rozczarowaniem. W tym roku rynek tam zmniejszy się przynajmniej o 12 proc., ale sytuacja pogarsza się nieustannie, bo w okresie sierpień–wrzesień spadek ten wyniósł aż 25 proc. W takiej sytuacji musieliśmy  ostro zareagować, zmieniliśmy zespół zarządzający rynkiem rosyjskim i zlikwidowaliśmy jedną zmianę w fabryce w Sankt Petersburgu, rozstając się z 500 pracownikami. Mamy również świadomość, że Opel jest dzisiaj w Rosji silną marką, to samo można powiedzieć o Chevrolecie. Więc nie ma mowy o tym, żebyśmy wycofali się z tego rynku. Bo przecież Rosja pozostaje częścią Europy i pozostaje ważnym rynkiem i wróci tam ożywienie. Ale proszę nie pytać mnie kiedy.

Jak więc w tej sytuacji wygląda rynek europejski. Ile aut zamierza pan sprzedać?

Gdybym powiedział, że sytuacja na rynku europejskim jest dzisiaj dla mnie ekscytująca, to bardzo bym przesadził. Nadal nie ma tutaj ożywienia, na które tak bardzo liczymy. Na cały rok prognozuję wzrost o jakieś 2 proc. Mówiłem o Rosji, gdzie mamy wręcz zapaść, ale są również rynki, gdzie sytuacja jest zadowalająca – takie jak hiszpański, niemiecki, polski, brytyjski. Jedyne więc, co mogę zrobić w tej sytuacji, to postarać się, żeby nasza sprzedaż rosła szybciej niż rynek i na razie nam się to udaje. Zwiększa się również zyskowność naszych operacji. Przy tym poprawialiśmy wyniki  w sytuacji, kiedy nasza oferta nie była najnowsza, dopiero teraz wprowadzamy naprawdę nowe modele.

Na ile ta trudna sytuacja wpływa na plan odbudowy Opla?

Rynek ma to do siebie, że są momenty zachęcające i takie sobie. W tym roku zamykamy fabrykę w Bochum, to znaczący odpływ środków, ale mieliśmy to zaplanowane. Nie przewidzieliśmy zapaści w Rosji, ale nie planowaliśmy również, że nasza sprzedaż w Hiszpanii wzrośnie o 40 proc. Albo że w Izraelu sprzedaż Insigni zwiększy się o połowę w porównaniu z rokiem 2013. Wszystkimi takimi sytuacjami trzeba spokojnie zarządzać. Więc jeśli nie wydarzy się znów jakiś kryzys, w roku 2016 Opel wyjdzie ze strat i na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Warto zwrócić uwagę, że do tego czasu zamierzam zainwestować 4 mld euro – i te inwestycje także idą zgodnie z planem. Nigdy w tę markę nie zainwestowano takich pieniędzy: w cztery lata 27 nowych modeli aut i 17 nowych silników.

W cztery lata mamy dla klientów 27 nowych modeli Opla i 17 nowych silników

Jaki ma być więc opel karl?

Ma być mały i atrakcyjny w wyglądzie. Wybraliśmy tę nazwę, bo brzmi bardzo niemiecko, tak miał na imię syn założyciela naszej marki, Adama Opla. I zamierzamy sprzedawać go po cenie niższej od psychologicznej granicy 10 tys. euro.

Podczas ostatniego salonu samochodowego w Paryżu, który skończył się w ostatnią niedzielę, Opel pokazał nową Corsę. Czy zamierza pan rozwijać ten model tak jak Adama? Czy na przykład będziemy mieli Corsę Rock?

Dobry pomysł (śmiech). Oczywiście w tej chwili nie mam na ten temat nic do powiedzenia, ale poczekajmy, jak rozwinie się sytuacja. Mogę tylko powiedzieć, że to zupełnie nowa generacja tego auta, które nawiasem mówiąc, swoją premierę miało 18 lat temu, właśnie w Paryżu. Ten model powstaje na płycie General Motors, co daje nam w produkcji efekt skali.

Ma pan dobrą i wydajną fabrykę w Gliwicach. Jakie ma pan dla niej plany?

Fabryka w Gliwicach pozwala nam na znaczące obniżanie kosztów produkcji.

Czyli jednak jest coś taniego w organizacji Opla?

Nie ukrywam, że bez fabryki w Gliwicach nie osiągalibyśmy tak dobrych wyników. Nadal jednak w skali globalnej nie zarabiamy na każdym wyprodukowanym aucie tyle, ile powinniśmy. Wiem jednak, że np. na nowej Corsie zarobimy o tysiąc euro na każdym aucie więcej, niż było to w przypadku poprzedniego modelu. Podobnie jak na nowej Astrze, która ma być produkowana właśnie w Gliwicach. I nie chodzi tutaj wyłącznie o koszty produkcji, ale i koszty materiałowe, właśnie chociażby dzięki np. globalnym płytom podłogowym. Ale i samymi cięciami kosztów nie osiągnie się sukcesu. Trzeba inwestować, żeby zarobić. I jedno mogę powiedzieć, że jeśli w roku 2022 nasz udział rynkowy sięgnie 8 proc., a wszystko idzie w tym kierunku, wszystkie fabryki będą pracowały na trzy zmiany sześciu dni w tygodniu.

—rozmawiała Danuta Walewska

Karl-Thomas Neumann jest szefem Opla i prezesem GM Europe od marca 2013 roku. A od 1 lipca także przewodniczącym rady nadzorczej Opel Group. Wcześniej pracował w Continentalu oraz w Volkswagenie, gdzie odpowiadał za rynek chiński. W latach 1999–2004 szefował działowi badań i rozwoju VW. Ma 53 lata, z wykształcenia jest inżynierem mechanikiem.

Rz: Jakie auta chce sprzedawać Opel, skoro liczy pan, że przy obecnej ofensywie modelowej Opla zwiększy pan udział w rynku z obecnych 5 do 8 proc. w 2022 r.?

Karl-Thomas Neumann:

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody