Reklama

Polski system… sprawiedliwości

Odpowiedzialność to jest coś, co powinni ponosić inni – kpił Napoleon. Wydaje się, że w Polsce z tej kpiny uczyniono jedną z głównych zasad działania wymiaru sprawiedliwości.

Publikacja: 01.03.2015 20:00

Andrzej Malinowski, prezydent organizacji Pracodawcy RP

Andrzej Malinowski, prezydent organizacji Pracodawcy RP

Foto: materiały prasowe

12 lutego Sąd Okręgowy w Gliwicach nazwał rzeczy po imieniu i zakazał nielegalnego strajku w Jastrzębskiej Spółce Węglowej (JSW). Ale o tym, że strajk był nielegalny, wiadomo było już 28 stycznia, gdy rozpoczął się protest. Ściganiem tego typu przestępstw zajmuje się w Polsce prokuratura. A przynajmniej powinna. Odpowiedni wniosek w tej sprawie został przekazany do prokuratury w Gliwicach już 5 lutego. Potrzeba było 12 dni (słownie: dwunastu), aby prokuratura zwróciła się do zarządu JSW o wyznaczenie osoby, która złoży w prokuraturze informację na temat bezprawnego strajku.

Dzienne straty JSW z powodu nielegalnego protestu wynosiły 27 mln zł. Prokuratorzy potraktowali zawiadomienie o przestępstwie tak, jak lokalne komendy policji zwykle reagują na informację o bijatyce na weselu. Czyli rozpoczynają długą i powolną interwencję, aby pojawić się na miejscu zdarzenia, gdy już będzie po wszystkim, czyli bezpiecznie. „Trudno oczekiwać, by poprzez postępowanie karne mógł zostać rozwiązany konflikt społeczny o głębszym podłożu" – rozgrzeszył opieszałość swoich podwładnych prokurator generalny Andrzej Seremet.

To bardzo niebezpieczny precedens, gdy ściganie bezprawnych działań prokuratura uzależnia od haseł głoszonych przez tych, którzy łamią prawo. Po to mamy prawo dotyczące protestów, w tym strajków, aby były rozwiązywane one w określonych ramach. Nie bez powodu jedna z fundamentalnych zasad prawa brzmi: dura lex, sed lex (twarde prawo, ale prawo). Wyobraźmy sobie sytuację, w której policjant przed rozpoczęciem ścigania wandala, który rozbija szybę, pyta go o motywy jego postępowania. Czy przypadkiem jego czyn nie był podyktowany „konfliktem społecznym o głębszym podłożu"? Od oceniania stopnia świadomości winowajcy i adekwatnego wymierzania kary jest w państwie prawa sąd. Obowiązkiem prokuratury i policji jest zaś doprowadzenie do procesu.

„Ludzie, jeśli tylko mogą, chcą żyć i prosperować na cudzy koszt. Ta żądza ma źródło w naturze człowieka, w prymitywnym, powszechnym i niestłumionym instynkcie każącym zaspokajać potrzeby jak najmniejszym wysiłkiem" – zauważył już ponad 150 lat temu francuski ekonomista Frédéric Bastiat, jeden z twórców współczesnego liberalizmu. Dlatego tak ważne jest przestrzeganie prawa, inaczej dojdziemy do anarchii i rozwiązywania problemów nie siłą argumentów, ale argumentami siły.

Ta choroba dotyczy nie tylko prokuratorów, ale także sędziów. Pod koniec lutego poznański sąd uniewinnił krakowskich chuliganów (na razie nieprawomocnie) za próbę zdewastowania stadionu w Poznaniu. Co ciekawe, poznańskich pseudokibiców, którzy rewanżowali się krakowskim, już skazał. Skandaliczny jest nie tylko wyrok, ale także to, że sprawa dotyczy wydarzeń z 2010 r. To nie jest normalne, że potrzeba pięciu lat na osądzenie zadymiarzy. W tym czasie część dowodów uległa zniszczeniu. Zapewne przypadkiem.

Reklama
Reklama

Takiej wyrozumiałości nie miał natomiast sąd dla Warszawy-Mokotowa, który za nieobecność na rozprawie (usprawiedliwionej zwolnieniem od lekarza sądowego) wydał w sprawie cywilnej list gończy (i orzeka 30-dniowy areszt) za redaktorem naczelnym „Uważam Rze" Janem Pińskim, chociaż prawo na to nie zezwala. List szybko wycofano, ale okazało się, że w ten sposób potraktowano bezprawnie kilkadziesiąt osób. Mamy więc sytuację, w której przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości arbitralnie odstępują od stosowania prawa, pobłażają chuliganom, jednak gdy ktoś im podpadnie, nie oglądają się na przepisy.

Wolne społeczeństwo musi patrzeć władzy na ręce i ją recenzować. Każdą władzę. Także sądowniczą. Dobrym krokiem w tym kierunku jest ujawnianie oświadczeń majątkowych sędziów i prokuratorów, który to pomysł solidarnie te środowiska od lat blokują. Jak mógłby powiedzieć bohater „House of Cards" Frank Underwood: z wielką władzą powinna również iść wielka odpowiedzialność. Inaczej wszystko będzie relatywizowane. Jak w znanym dowcipie, w którym żona prosi męża, aby wyjaśnił jej, co to jest konsternacja. – Wracasz do domu i przyłapujesz mnie z kochanką, nie wiesz, co masz powiedzieć, jesteś w szoku, to jest właśnie konsternacja – tłumaczy mąż. – Aha. Już rozumiem. Wracasz wcześniej do domu, przyłapujesz mnie z sąsiadem, jesteś w szoku i to jest konsternacja – powtarza żona. – Nie – odpowiada jej mąż – nie myl k... z konsternacją!

Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Obiecanki cacanki, a naród się cieszy…
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Afera na sierpień
Opinie Ekonomiczne
Marcin Zieliński: Ukryte pułapki nowego budżetu UE dla Polski
Opinie Ekonomiczne
Przemysław Tychmanowicz: Likwidacji podatku Belki nie ma, ale też jest OKI
Opinie Ekonomiczne
Polska wciąż importuje rosyjskie węglowodory
Reklama
Reklama