Po pierwsze dlatego, że gdy zabiera się do demotywowania, to robi to naprawdę, a nie na żarty. Po drugie, demotywujące treści próbuje umieszczać nie na jakiejś przypadkowej stronie internetowej, lecz w ważnych ustawach regulujących życie gospodarcze kraju. Dowodzą tego nowe pomysły zmian w ustawie o radiofonii i telewizji proponowane przez resort kultury. Reklamowane są jako wprowadzane z troską o konsumenta, i to tego najmłodszego.
Chodzić ma o to, by młódź nie obżerała się słodyczami pod wpływem reklamy i nie tyła – skutkiem tego obżarstwa – w sposób niekontrolowany. I choć powszechnie znaną prawdą jest fakt, że nie szkodzi żywność jako taka, lecz jedynie złe nawyki żywieniowe, to Ministerstwo Kultury postanowiło odpowiednie zakazy „antykaloryczne" wpisać do ustawy. Na pierwszy rzut oka może to nawet wyglądać pożytecznie. W końcu, jak uczył plakat propagandowy w „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz": „Uśmiech naszego dziecka premią za trud wychowawczy". Słowem, jeśli ktoś się troszczy o dziatki, to się z nim nie dyskutuje, bo z definicji działa słusznie, zbożnie, pożytecznie.