Rz: We wrześniu Katowickiemu Holdingowi Węglowemu udało się osiągnąć niewielki zysk netto. Prognozujecie, że również w październiku spółka będzie miała zysk. To jakieś księgowe sztuczki czy rzeczywiście wychodzicie na prostą?
To przede wszystkim efekt realizowanego programu naprawczego. Zarówno we wrześniu, jak i w październiku wystąpiły zdarzenia jednorazowe, takie jak sprzedaż Zakładów Energetyki Cieplnej, ale i bez nich wynik netto byłby dodatni. Konsekwentnie optymalizujemy koszty i zwiększamy efektywność naszych kopalń. W tym roku przekazaliśmy do Spółki Restrukturyzacji Kopalń część nierentownych aktywów wraz z pracownikami, dzięki czemu odcięliśmy część strat i zredukowaliśmy zatrudnienie o 1,2 tys. osób. Wdrażamy też szereg inicjatyw, takich jak zawieszenie realizacji deputatu węglowego dla emerytów i rencistów, optymalizacja zarządzania majątkiem produkcyjnym, odłożenie w czasie niektórych inwestycji, czy uruchomienie transportu ludzi przenośnikami taśmowymi. Szacujemy, że z tytułu realizacji programu naprawczego już w 2016 r. zmniejszymy koszty o 540 mln zł w stosunku do roku 2014.
Skoro jest tak dobrze, to po co wam inwestor?
Bo przyszłość KHW nadal pozostaje niepewna. Mamy spore zadłużenie: 1,2 mld zł w obligacjach, 80 mln zł kredytu w rachunku bieżącym, do tego kredyt kupiecki i leasing. Rocznie na inwestycje wydajemy około 400 mln zł. Pozyskanie kapitału chociażby na zrealizowanie tych inwestycji, dałoby spółce oddech i poprawiło płynność finansową.
Enea byłaby dobrym inwestorem? Z naszych informacji wynika, że już rozpoczęła badanie KHW.