Reklama

Szansą jest specjalizacja sektora

Konsolidacja nie jest odpowiedzią na wyzwania czekające energetykę – mówi prezes funduszu Marguerite Łukasz Dziekoński.

Publikacja: 03.11.2015 20:00

Łukasz Dziekoński

Łukasz Dziekoński

Foto: materiały prasowe

Rz: Coraz mniej funduszy w Europie jest zainteresowanych inwestowaniem w aktywa oparte na paliwach kopalnych. Gdzie zatem polskie firmy energetyczne, które inwestują miliardy, mają szukać pieniędzy?

Łukasz Dziekoński: Sceptyczne nastawienie sektora finansowego spowodowane jest europejską i światową polityką klimatyczną. Sektor bankowy w Europie odchodzi od finansowania inwestycji w węgiel, bo stają się one nierentowne, nie licząc przedsięwzięć z długoterminowymi gwarancjami finansowymi. Dlatego implementacja na naszym rynku mechanizmów wsparcia energetyki konwencjonalnej, takich jak kontrakt różnicowy czy rynek mocy, jest niezbędna. Bez nich jedynie odnawialne źródła energii oraz sektor dystrybucji będą przynosić pewną stopę zwrotu. Na razie firmy energetyczne zmuszone są wykorzystywać głównie polskie zasoby finansowe, by inwestować w rodzimy sektor węglowy.

Albo z nich zrezygnować jak koncerny europejskie?

Dla polskich koncernów energetycznych, takich jak PGE, Tauron czy Enea, podstawowym biznesem jest wytwarzanie energii ze spalania węgla. To jest ich specjalizacja, dlatego powinny ją rozwijać poprzez nowe inwestycje, stabilizując jednocześnie otoczenie zewnętrzne, np. poprzez forsowanie mechanizmów wsparcia, o których już wspomniałem. Brak długofalowej strategii energetycznej Polski sprawił, że spółki wydawały miliardy na różne inwestycje, niekoniecznie zgodnie z obecnymi potrzebami systemowymi. Jednak nie można mieć pretensji do zarządów, bo to nie one są odpowiedzialne za kreowanie długoterminowej polityki energetycznej państwa, która jest bardzo potrzebna. W innej sytuacji znalazła się Energa, która prawie 50 proc. mocy ma zainstalowanych w zielonych źródłach. Dlatego w przypadku tej spółki inwestowanie w OZE ma sens i pogłębia tę specjalizację. Warto jednak podkreślić, że inwestycje „węglowe" też mogą zapewnić zyski. Pamiętajmy, że z tego paliwa wytwarzanych jest ponad 80 proc. energii w Polsce, dlatego nie zniknie z gospodarki z dnia na dzień. Tym bardziej że energia wytwarzana w elektrowniach konwencjonalnych jest stabilna, w odróżnieniu od tej z odnawialnych źródeł. Na przykładzie Enei i Bogdanki widać, że można znaleźć tę wartość dodaną i zarabiać na węglu, łącząc energetykę z górnictwem. Dlatego warto rozważyć reorganizację celów inwestycyjnych w kierunku specjalizacji.

Do tego potrzebne byłoby odbicie cen węgla, na co się raczej nie zapowiada.

Reklama
Reklama

To będzie możliwe, jeśli naprawimy łańcuch kosztowy w tym sektorze, tzn. będziemy węgiel efektywnie wydobywać i spalać. Trzeba inwestować w konkurencyjne, niskoemisyjne technologie spalania, by uniknąć coraz wyższych kosztów zakupu uprawnień do emisji CO2. Restrukturyzowane kopalnie są w stanie dostarczać surowiec na inne rynki, np. na Ukrainę. W Donbasie władze separatystyczne zniszczyły niemal cały sektor wydobywczy, który kiedyś dostarczał ok. 30 mln ton paliwa rocznie. Dziś jest to wielokrotnie mniejszy wolumen, trudny do oszacowania. A Polska jest dla Ukrainy stosunkowo dogodnym logistycznie dostawcą węgla.

Bogdanka mówi co prawda o możliwościach ukraińskiego rynku, ale Enea widzi raczej wartość dodaną w budowaniu bloków węglowych tutaj, np. w Ostrołęce, i konsolidacji z Energą.

Konsolidacja spółek energetycznych nie jest odpowiedzią na wyzwania stojące przed energetyką. Dziś europejskie koncerny dzielą się i specjalizują, co pokazuje na przykład niemiecki  E.ON. Analizując dotychczasową politykę UE, nie wydaje mi się, by taka koncentracja została zaakceptowana. Byłaby bowiem dużym zagrożeniem dla interesów konsumentów. Ten aspekt nabrał jeszcze większego znaczenia w lipcu tego roku, kiedy KE opublikowała wytyczne dotyczące realizacji wspólnego, jednolitego rynku energii w UE, w którym odbiorcy energii mają odgrywać jeszcze bardziej istotną i aktywną rolę na rynku. Najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji są przejęcia aktywów jednej wyspecjalizowanej spółki przez drugą w zamian za gotówkę lub inne aktywa. Wyobrażam sobie taką sytuację, w której np. wyspecjalizowana w OZE Energa kupuje lub przejmuje aktywa OZE, w zamian przekazując aktywa konwencjonalne. Ewentualna nadwyżka środków finansowych posłuży tym podmiotom do budowy nowych niskoemisyjnych bloków konwencjonalnych.

Trudno się jednak dziwić, że duże spółki też chciały skorzystać na zielonym boomie.

Rynek OZE w Polsce zaczęły rozwijać małe lokalne firmy i międzynarodowe koncerny. Dopiero później duże polskie spółki zainteresowały się projektami OZE. Jednak dziś inwestycje te wydają się obciążeniem dla tych firm, gdyż brakuje im kapitału na finansowanie źródeł konwencjonalnych, czego przykładem jest Tauron. Jednocześnie spółka ta, wydzielając aktywa wiatrowe do odrębnego podmiotu, który planuje sprzedać lub rozwijać wspólnie z partnerem, uczyniła krok w dobrym kierunku. Na rynku międzynarodowym jest bowiem bardzo dużo kapitału, który można dość łatwo pozyskać na niskoemisyjne technologie. Pozostawienie rozwoju zielonej energetyki wyspecjalizowanym grupom będzie oznaczało, że ten sektor będzie zarządzany w sposób bardziej efektywny. Jednocześnie projekty inwestycyjne będą realizowane sprawniej i według ustalonego harmonogramu.

CV

Łukasz Dziekoński stoi na czele paneuropejskiego funduszu Marguerite od grudnia 2013 r. Związany z PKO BP, który jest jednym z głównych akcjonariuszy funduszu. Pozostali udziałowcy strategiczni to wiodące narodowe instytucje finansowe z Francji, Włoch, Niemiec, Hiszpanii oraz Europejski Bank Inwestycyjny.

Opinie Ekonomiczne
Janusz Jankowiak: Pod wodą, czyli jak podejść do nierównowagi fiskalnej
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Magiczne 60 procent
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Kubisiak: Kręta ścieżka rewolucji AI
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Polska to nie jest kraj dla kawoszy
Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Granice produktywności: jak infrastruktura wpływa na potencjał wzrostu
Reklama
Reklama