Rz: Coraz mniej funduszy w Europie jest zainteresowanych inwestowaniem w aktywa oparte na paliwach kopalnych. Gdzie zatem polskie firmy energetyczne, które inwestują miliardy, mają szukać pieniędzy?
Łukasz Dziekoński: Sceptyczne nastawienie sektora finansowego spowodowane jest europejską i światową polityką klimatyczną. Sektor bankowy w Europie odchodzi od finansowania inwestycji w węgiel, bo stają się one nierentowne, nie licząc przedsięwzięć z długoterminowymi gwarancjami finansowymi. Dlatego implementacja na naszym rynku mechanizmów wsparcia energetyki konwencjonalnej, takich jak kontrakt różnicowy czy rynek mocy, jest niezbędna. Bez nich jedynie odnawialne źródła energii oraz sektor dystrybucji będą przynosić pewną stopę zwrotu. Na razie firmy energetyczne zmuszone są wykorzystywać głównie polskie zasoby finansowe, by inwestować w rodzimy sektor węglowy.
Albo z nich zrezygnować jak koncerny europejskie?
Dla polskich koncernów energetycznych, takich jak PGE, Tauron czy Enea, podstawowym biznesem jest wytwarzanie energii ze spalania węgla. To jest ich specjalizacja, dlatego powinny ją rozwijać poprzez nowe inwestycje, stabilizując jednocześnie otoczenie zewnętrzne, np. poprzez forsowanie mechanizmów wsparcia, o których już wspomniałem. Brak długofalowej strategii energetycznej Polski sprawił, że spółki wydawały miliardy na różne inwestycje, niekoniecznie zgodnie z obecnymi potrzebami systemowymi. Jednak nie można mieć pretensji do zarządów, bo to nie one są odpowiedzialne za kreowanie długoterminowej polityki energetycznej państwa, która jest bardzo potrzebna. W innej sytuacji znalazła się Energa, która prawie 50 proc. mocy ma zainstalowanych w zielonych źródłach. Dlatego w przypadku tej spółki inwestowanie w OZE ma sens i pogłębia tę specjalizację. Warto jednak podkreślić, że inwestycje „węglowe" też mogą zapewnić zyski. Pamiętajmy, że z tego paliwa wytwarzanych jest ponad 80 proc. energii w Polsce, dlatego nie zniknie z gospodarki z dnia na dzień. Tym bardziej że energia wytwarzana w elektrowniach konwencjonalnych jest stabilna, w odróżnieniu od tej z odnawialnych źródeł. Na przykładzie Enei i Bogdanki widać, że można znaleźć tę wartość dodaną i zarabiać na węglu, łącząc energetykę z górnictwem. Dlatego warto rozważyć reorganizację celów inwestycyjnych w kierunku specjalizacji.
Do tego potrzebne byłoby odbicie cen węgla, na co się raczej nie zapowiada.