Dla nas czas to pieniądz…

Wciąż mam w uszach nieśmiertelny przebój Anny Jantar, który dane mi było usłyszeć w sylwestrową noc, a którego proponuję posłuchać dziś rządzącym. „Nic nie może przecież wiecznie trwać" – śpiewała.

Publikacja: 03.01.2016 20:00

Dla nas czas to pieniądz…

Foto: materiały prasowe

I przestrzegała, że za miłość „też przyjdzie kiedyś nam zapłacić". Perspektywa czteroletnia, która politykom zawsze wydaje się wieczną jeszcze przez kilka miesięcy po zwycięskich wyborach, już za rok będzie dużo, dużo krótsza. Czas ucieka, a my wciąż czekamy na konkrety, szczególnie te dotyczące gospodarki.

Czy to takie dziwne, że chcemy wiedzieć, gdzie rządzący widzą gospodarkę nie za miesiąc czy rok, ale za dziesięć czy 15 lat? Jaki jest nasz cel rozwojowy? Każda dorodna sztuka mięsa wie, że pławienie się we własnym sosie – przynajmniej dopóki nie zostanie się pożartym – jest arcyprzyjemne. Jednak z perspektywy największej środkowoeuropejskiej gospodarki jest wiele bardzo istotnych spraw, które wymagają zdecydowanego pójścia do przodu. Aby jednak tak się stało, potrzebne są wiążące odpowiedzi na konkretne pytania.

Chcielibyśmy wiedzieć, kto faktycznie kieruje polityką gospodarczą państwa. Utworzenie Ministerstwa Rozwoju i powierzenie go Mateuszowi Morawieckiemu miało być skuteczną gwarancją dobrego zarządzania gospodarką – tym najważniejszym dla kraju obszarem. Ale oto nagle Piotr Gliński, minister kultury, ogłasza, że jako pierwszy wicepremier będzie miał wpływ na politykę ekonomiczną kraju. Może warto byłoby się zdecydować, kto za co konkretnie odpowiada? To ważne nie po to, byśmy za cztery lata wiedzieli, do kogo mieć pretensje czy słać kwiaty, ale po to, by osoba, która odpowiadała za wizję zmian gospodarczych, miała odpowiednie umocowania i instrumenty do jej realizacji. Przed kilku laty takim „odpowiedzialnym" był Jerzy Hausner – nie tylko wicepremier, nie tylko minister gospodarki, pracy i polityki społecznej, ale równocześnie szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. W ten sposób bezpośrednio mógł kontrolować kolejność i tempo wprowadzanych przez siebie zmian.

Chcielibyśmy poznać mapę rajdu zmian strategicznych polskiej gospodarki, bo jak dotąd znane nam są zaledwie skrótowe opisy pierwszych jego odcinków. Głośne wypełnianie najbardziej chwytliwych przedwyborczych zapowiedzi jest ważne dla sondaży poparcia. To, oczywiście, interesuje Sejm i rząd. My jednak tu, w gospodarce, mamy co innego na głowie. Dlatego właśnie interesują nas odpowiedzi na pytania o najważniejsze kierunki rozwojowe – w tym przyszłość polskiej energetyki, o miejsce polskiej gospodarki na mapie Europy i świata. Chcemy wiedzieć, jak wreszcie uciec z pułapki średniego wzrostu, z której tyle lat już uciekamy, jak będzie się wspierać eksporterów, innowacyjność itd. Zapowiedzi premiera Morawieckiego dotyczące wzmocnienia siły polskiego kapitału brzmią dobrze, ale prawdziwa siła tkwi w konkretach, których nam brak.

Bieżące wydarzenia także dokładają nowych pytań niż odpowiedzi. Wiemy, że będzie wprowadzony podatek od hipermarketów, ale nikt z rządzących publicznie nie wyjaśnił, jaki to będzie miało wpływ na dostawców – polskich producentów. Czy podatek bankowy z kolei nie wpłynie negatywnie na możliwości kredytowe banków, a – co za tym idzie – płynne finansowanie wielu przedsiębiorców? Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie jest dość ważna. Ani banki, ani wielkie sklepy nie są plasteliną, którą można dowolnie lepić. Są instytucjami, które z pewnością będą się bronić przed nowymi obciążeniami, starając się przerzucić je na innych, ze szkodą dla klientów i gospodarki. Czy są pomysły, jak tego uniknąć?

Ważna jest dla nas także walka z szarą strefą i przestępczością gospodarczą. Minister Paweł Szałamacha stanowczo ją zapowiada. Ale znowu brak szczegółów. Co konkretnie ma się zmienić? Bo do tej pory też walczono. Tylko że walczono tak, że ofiarą tej walki padali Bogu ducha winni przedsiębiorcy, szczególnie ci, którzy byli pod ręką fiskusa. Natomiast zawodowi wyłudzacze VAT pozostają bezkarni.

Jak wreszcie wprowadzić e-administrację? Przecież wędrujemy do niej już niemal tyle, ile Naród Wybrany do Ziemi Obiecanej.

Czekamy zatem niecierpliwie na odpowiedzi. Nowy Rok to dobry na nie moment.

Każdy, kto miał doświadczenie bycia „u władzy", wie, że kiedy siedzi się u sterów, można poczuć się jak w wehikule czasu pędzącym w przyszłość. Czas upływa dużo szybciej niż dookoła. Polska gospodarka nie może go zmarnować. Dla siedzących u steru czas to władza, a dla nas – ludzi gospodarki – czas to pieniądz, jego ilość i jego jakość. I możecie nam zarzucać nadmierny merkantylizm albo przyziemność, ale pamiętajcie, że od tego zależy, czy zmiana w Polsce będzie rzeczywiście dobra, a nawet to, czy ona w ogóle będzie.

Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP

Opinie Ekonomiczne
Grzegorz W. Kołodko o wyborach: Jak wygrać przyszłość
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: AI wywróci do góry nogami rynek reklamowy
Opinie Ekonomiczne
Nie ma darmowej energii. Każda megawatogodzina ma przyrodniczą cenę
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: A więc wojna. Donald Trump zadaje cios Europie
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Wojtyna: Uważajmy! Nowy prezydent wskaże nowego prezesa NBP
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont