Rainer Zitelmann: Herkulesowa praca przed Javierem Milei

Czy Argentyńczycy będą wystarczająco cierpliwi, by dać czas nowemu prezydentowi na przeprowadzenie planowanych przez niego reform – zwłaszcza że początkowo sytuacja w kraju może ulec pogorszeniu? – zastanawia się znany socjolog i przedsiębiorca.

Publikacja: 12.12.2023 03:00

Javier Milei

Javier Milei

Foto: AFP

19 listopada libertarianin Javier Milei został wybrany nowym prezydentem Argentyny, zdobywając w drugiej turze 55,7 proc. głosów. Ale nie będzie mu łatwo. Zaledwie kilka dni po wyborach, 24 listopada, spotkałem się z Nicolásem Emmą, który kieruje pracami biura partii Mileia w Buenos Aires, w głównej siedzibie tej partii w stolicy kraju. Obecni byli tam także inni działacze, w tym Gustavo Federico i Facundo Ozan Carranza. Podczas rozmów zarówno z nimi, jak i z innymi czołowymi postaciami partii Mileia, a także z przedstawicielami think tanków i z argentyńskimi dziennikarzami, jasne stało się dla mnie, że Milei ma do wykonania iście herkulesową pracę.

Nie tylko inflacja

Ma bowiem przed sobą wiele trudnych wyzwań, z których największym jest trzycyfrowa inflacja. Partia Mileia (La Libertad Avanza) ma zaledwie 35 przedstawicieli w 257-osobowej Izbie Deputowanych (Cámera de Diputadas). Jego najzagorzalsi przeciwnicy, czyli lewicowi peroniści i inni lewicowcy, mają ich 105. Z kolei w 72-osobowym Senacie partia Mileia ma zaledwie ośmiu senatorów. Z początku byłem tym faktem zaskoczony, lecz okazało się, że jest tak dlatego, iż w tegorocznych wyborach wybierano jedynie połowę deputowanych do izby niższej argentyńskiego parlamentu. Walka o drugą połowę miejsc rozegra się dopiero za dwa lata. Tymczasem w Senacie zaledwie jedna trzecia senatorów to nowo wybrani członkowie izby wyższej. Milei może co prawda za pomocą dekretów prezydenckich doprowadzić do pewnych zmian w polityce, niemniej wszelkie reformy podatkowe będą musiały zostać zatwierdzone przez obie izby argentyńskiego parlamentu. Ponadto Milei może zmobilizować społeczeństwo obywatelskie poprzez zwołanie referendum, lecz może ono dotyczyć jedynie konkretnych zagadnień, a jego wynik nie jest wiążący.

Czytaj więcej

Prezydent Argentyny wybrał szefa banku centralnego

Podczas naszych rozmów przedstawiciele ugrupowania Mileia wielokrotnie podkreślali, że ich głównymi oponentami są argentyńskie związki zawodowe. Mają one niezwykle silną pozycję, są mocno upolitycznione, a dodatkowo znajdują się w rękach peronistów. Dlatego też członkowie partii Mileia spodziewają się wyjątkowo silnego oporu ze strony związkowców w odpowiedzi na plany nowego prezydenta związane z prywatyzacją mediów publicznych. Największym wyzwaniem, przed jakim stanęła Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii w latach osiemdziesiątych XX wieku, było pokonanie oporu lewicowych związków zawodowych. Organizowane przez nie strajki paraliżowały cały kraj i nierzadko ciągnęły się całymi miesiącami.

Członkowie partii Mileia twierdzą, że w argentyńskiej służbie cywilnej zatrudnione są setki tysięcy „pracowników”, którzy nie robią dosłownie nic poza pobieraniem wynagrodzenia i popieraniem peronistów. Gdy tylko ich miejsca pracy zostaną zagrożone, dojdzie do masowego sprzeciwu.

Na początku może być gorzej

Kluczowe pytanie, które raz za razem zadawałem moim argentyńskim rozmówcom, brzmiało następująco: czy Argentyńczycy będą wystarczająco cierpliwi, by dać czas nowemu prezydentowi na przeprowadzenie planowanych przez niego reform – zwłaszcza że początkowo sytuacja w kraju może ulec pogorszeniu? Doświadczenia innych państw (na przykład reformy Thatcher w latach 80. XX wieku w Wielkiej Brytanii czy reformy Leszka Balcerowicza w latach 90. w Polsce) pokazują, że wolnorynkowe reformy gospodarcze zawsze pociągają za sobą początkowe pogorszenie sytuacji w niektórych obszarach. Gdy likwidowane są subsydia, ukryte bezrobocie staje się jawnym bezrobociem. Dopiero po kilku „chudych latach” (w najlepszym przypadku, jak na przykład w Polsce, po dwóch takich latach) sytuacja zaczyna się poprawiać. Jaką mają na to odpowiedź przedstawiciele ugrupowania Mileia? Przekonują, że jako kandydat wielokrotnie podkreślał on w swoich przemówieniach, iż przeprowadzenie wszystkich planowanych przez niego reform i ponowne sprowadzenie Argentyny na ścieżkę rozwoju zajmie co najmniej trzy kadencje.

Sondaże pokazują, że zdaniem Argentyńczyków najważniejszym problemem do rozwiązania jest walka z inflacją. Augustín Etchebarne z think tanku Libertad y progreso uważa, że zapowiedziana przez Mileia dolaryzacja waluty nie dojdzie do skutku w ciągu co najmniej pierwszych dwóch lat jego prezydentury, a to za sprawą silnego oporu przed takim rozwiązaniem ze strony banków i przyszłego ministra gospodarki oraz nowego szefa banku centralnego – obu najprawdopodobniej mianują bowiem zwolennicy Mauricio Macriego. Pozostaje zatem możliwość radykalnego zmniejszenia wysokości subsydiów, by dzięki temu ustabilizować budżet i finanse publiczne.

Na ile lojalni pozostaną zwolennicy Macriego? Macri jest byłym prezydentem i przewodniczącym centroprawicowej partii Propuesta Republicana (PRO). Aby wygrać drugą turę wyborów prezydenckich, Milei zawarł sojusz z Macrim, z jego ugrupowaniem, a także z Patricią Bullrich – kandydatką na urząd prezydenta wystawioną przez PRO. Jak długo przetrwa to przymierze? I jak silne są wpływy prawicowych nacjonalistów wewnątrz libertariańskiej partii Mileia?

Co więcej, Milei musi stworzyć solidne, ogólnokrajowe zaplecze polityczne. Obecnie funkcjonuje bowiem kilka niezależnych oddziałów partii w poszczególnych regionach kraju. W Buenos Aires spotkałem się z ludźmi, którzy pracują nad stworzeniem prawnych warunków, które pozwolą na połączenie wszystkich tych podmiotów w jedną partię.

Sedno sprawy polega na tym, że nawet jeśli Milei zdoła przeprowadzić planowane przez niego reformy, pomimo braku większości zarówno w Izbie Deputowanych, jak i w Senacie (pierwsza przeszkoda), wszystko będzie zależało od tego, czy Argentyńczykom uda się utrzymać wolę zmian przez cały okres chudych lat, których będzie musiał doświadczyć ich kraj, by móc wdrożyć niezbędne wolnorynkowe reformy gospodarcze (druga przeszkoda).

Rainer Zitelmann jest autorem książki „W obronie kapitalizmu”, wydanej przez wydawnictwo Freedom Publishing

19 listopada libertarianin Javier Milei został wybrany nowym prezydentem Argentyny, zdobywając w drugiej turze 55,7 proc. głosów. Ale nie będzie mu łatwo. Zaledwie kilka dni po wyborach, 24 listopada, spotkałem się z Nicolásem Emmą, który kieruje pracami biura partii Mileia w Buenos Aires, w głównej siedzibie tej partii w stolicy kraju. Obecni byli tam także inni działacze, w tym Gustavo Federico i Facundo Ozan Carranza. Podczas rozmów zarówno z nimi, jak i z innymi czołowymi postaciami partii Mileia, a także z przedstawicielami think tanków i z argentyńskimi dziennikarzami, jasne stało się dla mnie, że Milei ma do wykonania iście herkulesową pracę.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację