Witold M. Orłowski: Śmieszny świat finansów

Powszechnie uważa się, że ekonomistom brakuje poczucia humoru. To oszczerstwo.

Publikacja: 04.05.2023 03:00

Witold M. Orłowski: Śmieszny świat finansów

Foto: Bloomberg

Ekonomiści nie tylko mają ogromne poczucie humoru, ale i rzadką umiejętność opowiadania dowcipów z kamienną twarzą (co może mylić słuchaczy i potęgować efekt komizmu).

Ulubionym tematem żartów jest coś, co laikom może wydawać się zjawiskiem groźnym i ponurym, czyli nierównowaga w finansach państwa i dług publiczny. Preferowaną formą występów jest stand-up, czyli (za Wikipedią) „komediowa forma artystyczna w postaci monologu przed publicznością […] oparta bardziej na charyzmie wykonawcy oraz kontakcie z publicznością niż na dopracowaniu każdego wiersza przedstawienia”.

Głośnym występem była ostatnio wypowiedź amerykańskiej sekretarz skarbu Janet Yellen o tym, że USA mogą na początku czerwca zbankrutować, jeśli Kongres nie podniesie limitu zadłużenia. Jest to żart powtarzany systematycznie co kilka lat. Kiedy powstawały Stany Zjednoczone, w ramach wzajemnej kontroli władzy wykonawczej i ustawodawczej ustalono, że wprawdzie prezydent decyduje o wydatkach budżetowych, ale za to Kongres musi każdorazowo wyrazić zgodę na wzrost długu państwa (od 1917 r. określa tylko jego maksymalny poziom, czyli limit). Ponieważ żyjemy w czasach stałego wzrostu tego długu, limit trzeba co kilka lat podwyższać. Jeśli prezydent i większość parlamentarna są z tej samej partii, bez kłopotu przeprowadzą taką zmianę. Jeśli tak nie jest, zaczyna się gra, w której Kongres usiłuje zmusić Biały Dom do zmian w budżecie, grożąc niepodniesieniem limitu.

Teoretycznie może to doprowadzić do czasowej niewypłacalności USA – kraju, który zadłuża się w walucie, którą sam dowolnie emituje, a więc faktycznie zbankrutować nie może. Ale za każdym razem, a gdy dochodzi do takiej sytuacji, obie strony negocjują kompromis, bo żadna nie chce być oskarżona o paraliż państwa. I tak komedia ciągnie się od lat, choć teoretycznie wielokrotnie powtórzony żart nie powinien już nikogo śmieszyć.

My też mamy doświadczenia z doskonałymi żartami na temat finansów państwa. Bryluje w tym oczywiście premier, powtarzający, że są one w znakomitym stanie, którego wszyscy nam zazdroszczą. Dowcip jest wielopiętrowy. Zaczyna się od ukrycia poza budżetem kolejnych wydatków i wzrostu długu (szczytem tego było stworzenie pozabudżetowego Funduszu Przeciwdziałania Covid-19, który już zadłużył nas na dodatkowe 150 mld zł, a w planach ma dalszą owocną aktywność, humorystycznie niepasującą do nazwy). Istota żartu polega na tym, że głównym źródłem dochodów pozwalających dowcipkować o znakomitym stanie finansów jest nałożony na nas po cichu podatek inflacyjny, w znacznej mierze wynikający ze zwiększenia zakupów obligacji rządowych przez NBP. O nim z kolei z kamienną twarzą opowiadany jest kawał, że za wszystko to odpowiada jedynie Putin.

Ale szczytem poczucia humoru popisał się jeden z wiceministrów finansów, który półtora roku temu spokojnie oświadczył (choć pewnie musiał się w środku skręcać ze śmiechu, tak jak słuchacze), że „poziom długu publicznego jest bezpieczny, dopóki obligacje skarbowe znajdują nabywców”. Był to nie tylko znakomity żart, ale też wyraźne nawiązanie do klasycznej greckiej komedii. Grekom rzeczywiście udawało się znaleźć nabywców swoich obligacji aż do dnia, w którym zbankrutowali.

I kto jeszcze śmie twierdzić, że ekonomiści nie mają poczucia humoru?

Ekonomiści nie tylko mają ogromne poczucie humoru, ale i rzadką umiejętność opowiadania dowcipów z kamienną twarzą (co może mylić słuchaczy i potęgować efekt komizmu).

Ulubionym tematem żartów jest coś, co laikom może wydawać się zjawiskiem groźnym i ponurym, czyli nierównowaga w finansach państwa i dług publiczny. Preferowaną formą występów jest stand-up, czyli (za Wikipedią) „komediowa forma artystyczna w postaci monologu przed publicznością […] oparta bardziej na charyzmie wykonawcy oraz kontakcie z publicznością niż na dopracowaniu każdego wiersza przedstawienia”.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację