Polska energetyka „na wczoraj” potrzebuje czystego, taniego prądu z nowych turbin wiatrowych. Propozycja umożliwienia gminom wyrażenia zgody na lokowanie takich instalacji 500 metrów od zabudowań była rozsądny kompromis między ochroną mieszkańców a strategicznym interesem państwa i gospodarki. Podniesienie progu do 700 m nie tylko wpłynie negatywnie na nasz wiatrowy potencjał, ale także ograniczy liczbę turbin, które wejdą do systemu przed 2030 r. To przekłada się na nawet 14 mld zł rocznie które trzeba będzie wydać na gaz ziemny. To kolejny cios w bezpieczeństwo energetyczne kraju i konkurencyjność polskiej gospodarki, poczyniony w obliczu kryzysu energetycznego i wojny w Ukrainie.
Polska potrzebuje czystej, taniej energii. Nie możemy już dłużej opierać większości produkcji na drogim w wydobyciu bądź imporcie węgla, którego spalanie w starych elektrowniach wymaga ponoszenia coraz wyższych kosztów uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Począwszy od 2025 roku dalsze utrzymanie starszych jednostek węglowych stanie pod znakiem zapytania z uwagi na zakończenie dopłat z rynku mocy. Kryzys energetyczny dobitnie pokazał ryzyko związane z poleganiem na gazie ziemnym – uzależnienie od zmiennych cen na światowych rynkach. Natomiast pierwszą polską elektrownię jądrową zobaczymy w najlepszym razie w połowie przyszłej dekady i będzie ona w stanie pokryć kilkanaście procent krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną.
Kluczowym rozwiązaniem są odnawialne źródła energii. W ostatnich paru latach Polska doświadczyła niespodziewanego boomu w energetyce słonecznej, która w 2022 roku odpowiadała za już ok. 6 proc. produkcji energii elektrycznej, przynosząc polskiej gospodarce miliardowe oszczędności w letnich miesiącach. Transformacja nie może jednak opierać się tylko na jednej nodze – równie niezbędny jest rozwój energetyki wiatrowej, która produkuje najwięcej energii w miesiącach zimowych, a także w nocy.
Każda turbina wiatrowa to oszczędność dla polskiej gospodarki. Według obliczeń Bernarda Swoczyny, głównego eksperta w programie Energia i Klimat Fundacji Instrat, każdy nowy gigawat mocy w wietrze może pozwolić na zastąpienie w ciągu roku ponad 0,5 mld m sześc. gazu ziemnego, o wartości około 2 mld zł (przyjmując ceny z aktualnych notowań długoterminowych). To pieniądze, które wysyłamy do Kataru, Norwegii czy Stanów Zjednoczonych. Koszty poniosą gospodarstwa domowe, firmy czy budżet, który pokrywa część tych kosztów podczas kryzysu w ramach zamrożonych cen. W przypadku importowanego węgla wydalibyśmy w to miejsce ok. 1 mld zł, do czego dochodzą jednak dwukrotnie wyższe koszty uprawnień do emisji.
Przy pomocy istniejących, atrakcyjnych cenowo technologii OZE, moglibyśmy zasilić Polskę przez większość dni w roku. W ten sposób wypełnilibyśmy też nasze klimatyczne obowiązki – spełnienie celów z pakietu Fit for 55 wymagać będzie od Polski osiągnięcia ok. 60 proc. udziału OZE w produkcji energii elektrycznej już w 2030 roku. Choć te cele wydają się ambitne w porównaniu do wartości z rządowych dokumentów strategicznych, konieczność szybszego rozwoju OZE jest przyjmowana również przez państwowe instytucje i spółki, które podpisały porozumienie na rzecz przygotowania sieci elektroenergetycznych na 50-proc. udział OZE w 2030 roku.