Hubert A. Janiszewski: Czy UE potrafi żyć bez gazu z Rosji

Wygląda na to, że objęty już sankcjami Nord Stream 2 odchodzi definitywnie w przeszłość, tak jak i reszta infrastruktury przesyłu rosyjskiego gazu do Europy.

Publikacja: 24.02.2022 21:00

Hubert A. Janiszewski: Czy UE potrafi żyć bez gazu z Rosji

Foto: Andrey Rudakov/Bloomberg

Reakcja Moskwy na pierwsze sankcje ogłoszone po aneksji tzw. ludowych republik Donieckiej i Ługańskiej były lekceważące. Rosja z rezerwami walutowymi 640 mld dol. była zdania, że tamte sankcje niewiele zaszkodzą jej gospodarce, tym bardziej że ma silny oręż w postaci dostaw gazu, którego UE jest największym odbiorcą.

Otwarta agresja Kremla na Ukrainę spowoduje dalsze sankcje ze strony UE, USA i innych krajów, w tym najprawdopodobniej zamrożenie stosunków gospodarczych Rosji z Zachodem i wykluczenie ze światowego systemu SWIFT. To uniemożliwi gospodarce rosyjskiej udział w światowym obrocie finansowym i wykorzystanie rezerw. Należy się liczyć z tym, że w odwecie Moskwa może zakręcić kurek z gazem – a to 23 proc. zapotrzebowania na energię w krajach członkowskich Unii.

Bilans dostaw

Cała Unia zużywa 400–500 mld m sześc. gazu rocznie, a szczyt zapotrzebowania jest co roku w I kwartale. Własne wydobycie to 54 mld m sześc., w tym 4 mld m sześc. w Polsce. I stopniowo się zmniejsza, szczególnie w Holandii, największym producencie gazu w UE. Import jest oceniany na 326–330 mld m sześc. rocznie, z czego 48 proc. pochodzi z Rosji (są też źródła mówiące o 38–40 proc.), 24 proc. – z Norwegii i 12 proc. – z Algierii.

W całości importu 25 proc. stanowi gaz LNG – to 80 mld m sześc. Największymi jego dostawcami są USA, Katar, Nigeria. Niewielkie ilości LNG eksportuje też Rosja.

Import gazu z Rosji odbywa się gazociągami, z których najważniejszymi są Nord Stream 1 (NS1) o przepustowości 55 mld sześc. rocznie, Jamał (33,3 mld m sześć) i gazociągi wiodące przez Ukrainę (do 65 mld m sześc. rocznie). Wojna automatycznie wyłącza dostawy gazu z Rosji przez Ukrainę, pozostają inne gazociągi, które Rosja może wszak zamknąć.

Oprócz nich UE zaopatrują: gazociąg TAP z Azerbejdżanu o zdolności przesyłowej 10 mld m sześc. rocznie oraz GME i Medgaz dostarczające gaz z Algierii. Pod koniec 2022 r. ma ruszyć gazociąg Baltic Pipe o możliwościach przesyłu do 10 mld m sześc. Alternatywą dla gazu z Rosji są dostawy LNG, ale ich pełne wykorzystanie ogranicza za mała liczba gazowych terminali w Europie. Jest ich 25, ale żadnego nie ma w Niemczech, które są największym importerem gazu.

Wśród eksporterów LNG warto zauważyć Australię, która jest obok USA jednym z największych eksporterów. I pomimo odległości i konkurencji w Azji może zaspokajać potrzeby UE.

Poziom zapasów gazu w magazynach w krajach członkowskich UE oceniany jest na 33–40 proc. ich pojemności i sięga 33,3 mld m sześc., co jest odpowiednikiem 2,5-miesięcznych dostaw gazu z Rosji (a więc teoretycznie do przełomu kwietnia i maja).

W ostatnich kilku latach Komisja Europejska i kraje członkowskie istotnie rozbudowały wewnątrzeuropejskie sieci gazociągów i interkonektorów, co pozwala na przesył gazu pomiędzy krajami UE, obniżając w ten sposób zależność od jednego z dostawców.

Co więcej, prezydent Joe Biden zapowiedział możliwość istotnego zwiększenia dostaw LNG z USA. Pozwoli to na uzupełnienie zapasów gazu w Europie i bieżące zaopatrzenie, bowiem wydajność terminali LNG nie jest obecnie w pełni wykorzystana.

Skutki konfliktu

Możliwe wstrzymanie dostaw przez Rosję spowoduje spore, ale przejściowe perturbacje w UE. Nie byłoby jednak nokautem energetycznym. Co więcej, przyspieszyłoby integrację energetyki w UE, utworzenie wspólnej platformy zakupowej, budowę i rozbudowę gazoportów oraz magazynów gazu, rozbudowę własnego wydobycia i zapewne zatrzymanie wygaszania elektrowni atomowych w Niemczech.

Prowadziłoby to do pełnego uniezależnienia się od dostaw nośników energii z Rosji, co może nastąpić już za kilka lat. Wygląda więc na to, że objęty już sankcjami Nord Stream 2 odchodzi definitywnie do przeszłości, podobnie jak i reszta infrastruktury przesyłu gazu z Rosji do Europy.

Dr Hubert A. Janiszewski jest ekonomistą, członkiem Polskiej Rady Biznesu i członkiem rad nadzorczych spółek z GPW.

Reakcja Moskwy na pierwsze sankcje ogłoszone po aneksji tzw. ludowych republik Donieckiej i Ługańskiej były lekceważące. Rosja z rezerwami walutowymi 640 mld dol. była zdania, że tamte sankcje niewiele zaszkodzą jej gospodarce, tym bardziej że ma silny oręż w postaci dostaw gazu, którego UE jest największym odbiorcą.

Otwarta agresja Kremla na Ukrainę spowoduje dalsze sankcje ze strony UE, USA i innych krajów, w tym najprawdopodobniej zamrożenie stosunków gospodarczych Rosji z Zachodem i wykluczenie ze światowego systemu SWIFT. To uniemożliwi gospodarce rosyjskiej udział w światowym obrocie finansowym i wykorzystanie rezerw. Należy się liczyć z tym, że w odwecie Moskwa może zakręcić kurek z gazem – a to 23 proc. zapotrzebowania na energię w krajach członkowskich Unii.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację