„Gra o tron" to bajkowa fikcja. Niestety, w realnym świecie też trzeba głośno mówić „Winter is coming". Zbliża się niebezpieczeństwo. I to nie żadne filmowe straszydła. To bestie gospodarczego świata – recesja, bezrobocie, bieda. Nadchodzą mimo pnących się w górę wskaźników. Wbrew „życzeniowemu" myśleniu, że piękne chwile będą trwać wiecznie. Otóż przykro mi, nie będą. Kilkanaście dni temu przez światowe giełdy przeszło tąpnięcie, nazywane „korektą". Rynki się zachwiały, waluty zaczęły drożeć. Zdziwieni eksperci zaczęli tłumaczyć, że zaszła rzecz nieprzewidywalna. Że zaraz wszystko wróci do normy i tak dalej.
Nie byłbym tego taki pewny. Normą jest właśnie cykliczność gospodarki. Ruch w górę i w dół. Ludzie łatwo o tym zapominają. Tymczasem widać już kres „dobrego" cyklu. Ożywienie w gospodarce USA trwa od 104 miesięcy. To trzeci tak długi okres nieprzerwanego wzrostu w historii. Banki centralne zaostrzają kurs polityki pieniężnej. Giełdowe analizy wskazują na przewartościowanie niektórych spółek.
Nadchodzi zima.
Nie chodzi o to, by straszyć albo biadolić. Trzeba się do niej przygotować. Polscy przedsiębiorcy, przez lata zahartowani, tanio skóry nie sprzedadzą.
Tyle że polska gospodarka to nie tylko oni. Czy wydatki budżetowe są zaplanowane według zasad bezpieczeństwa? Czy raczej zgodnie z kalendarzem wyborczym? Przez ostatnie dwa lata realizowano przecież głównie programy społeczne. Sprowadzając rzecz do konkretów – wydawano pieniądze. A co z ich zarabianiem? Uszczelnienia podatkowe są ważne, ale dotyczą głównie tępienia oszustów. Podstawą dochodów budżetowych są rzesze uczciwych podatników! Gdzie ułatwienia dla przedsiębiorców? Zmiana np. systemu podatkowego z szarady przepisów na zbiór klarownych reguł?