TSUE pedałuje do tyłu. Na razie w sprawie kredytów we frankach. Bo polscy obrońcy konstytucji i wyższości orzecznictwa TSUE nad zdrowym rozsądkiem wyczytali w wyroku z 3 października 2019 r., popularnie nazywanym sprawą państwa Dziubaków, coś, czego tam nie było, nie zauważając tego, co w nim było.

Pewnie sędziowie TSUE się połapali, że w odróżnieniu od praworządności, która jest sprawą polityczną i można „rumakować" bez konsekwencji, chodzi o realne pieniądze i ekonomiczne konsekwencje, więc trzeba wziąć pod uwagę „normatywną siłę faktów", o której pisał u progu XX w. Georg Jellinek. A fakty są takie, że w wyroku C 260/18 TSUE uznał, iż: celem art. 6 ust. 1 dyrektywy 93/13 „nie jest unieważnienie wszystkich umów zawierających nieuczciwe warunki, lecz zastąpienie formalnej równowagi, jaką umowa ustanawia między prawami i obowiązkami stron umowy, rzeczywistą równowagą". Rzeczywistą równowagą! TSUE nie orzekł bynajmniej, że za karę za umieszczenie abuzywnych klauzul w niektórych umowach kredytowych banki mają sprezentować nabyte za te kredyty mieszkania ich nabywcom – a tak twierdzą obrońcy frankowiczów.

Tak samo zresztą TSUE nie orzekł, że sędziów mogą w Polsce wybierać spośród siebie tylko sami sędziowie – a tak twierdzą obrońcy konstytucji. Często to te same osoby. Niektórzy sędziowie sami mają kredyty frankowe, ale jakoś nie dostrzegają, że trudno mówić w takiej sytuacji o ich niezależności. Jeszcze inni wydają takie wyroki, jakie łatwiej im uzasadnić. A najłatwiej uzasadnić wyrok, przepisując inny – zwłaszcza jeśli przywołuje się wyrok TSUE.

Pewnie dlatego, widząc, co się dzieje w Polsce, w wyroku z 2 września 2021 r. TSUE stwierdził, że przepisy dyrektywy w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich nie stoją na przeszkodzie stwierdzeniu nieważności warunku dotyczącego różnicy kursowej i jednocześnie utrzymaniu w mocy całej umowy, a nad oceną dowodów „nie może przeważać wola wyrażona przez konsumenta". Celem jest „przywrócenie sytuacji prawnej i faktycznej konsumenta, jaka istniałaby w braku nieuczciwego warunku" – czyli „rzeczywistej równowagi".

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI