[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/01/05/zdrowy-rozsadek-lepszy-od-prognoz/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Rok temu analitycy na wyścigi obniżali prognozy dotyczące kondycji gospodarki czy zachowania indeksów giełdowych. Dziś spodziewamy się, że gospodarka będzie się miała nieco lepiej niż rok temu (chociaż może nieprzyjemnie zaskoczyć). Akcje też mają drożeć (chociaż spadki indeksów – jeśli nastąpią – też nikogo nie zaskoczą).
Podobnie wygląda sytuacja na rynku mieszkaniowym. Najczęściej powtarzanym słowem jest tu „stabilizacja“. Według analityków wykluczone są zarówno duże spadki, jak i znaczące zwyżki cen mieszkań. Mało atrakcyjne, źle zaprojektowane czy spartaczone lokale będą tańsze, ale ceny tych najbardziej atrakcyjnych i poszukiwanych mieszkań mogą pójść w górę. Trudno o bardziej bezpieczne prognozy. Opinie takie, powtarzane zresztą od miesięcy, świadczą w pewnym stopniu o bezradności ekspertów wynikającej – przynajmniej częściowo – z nieprzewidywalności naszego rynku nieruchomości.
Co mają więc zrobić osoby zastanawiające się nad kupnem mieszkania? Uruchomić zdrowy rozsądek. Nie liczyć na to, że już za kilka miesięcy nastąpi nagle cudowny wysyp niesamowitych okazji, ani nie rwać włosów z głowy w obawie przed kolejnym cenowym rajdem. Spokojnie negocjować ceny, mierzyć zamiary na możliwości. Próbować tanio kupić. W granicach rozsądku.