Powiedzmy.
[b]To niemal jak służba cywilna.[/b]Powrót do pierwotnej idei służby cywilnej wydaje się właściwy.
[b]
Bez likwidacji kominówki to się nie uda.[/b]
W planach pojawia się i ta kwestia.
[b]Dwa tygodnie po upadku banku Lehman Brothers w rozmowie z nami stwierdził pan, że kryzys finansowy Polski głęboko nie dotknie, że będziemy w oku cyklonu – wokół szaleństwo żywiołów, a u nas cisza. Przetrwaliśmy najgorsze?[/b]
Dopiero dziś wiemy, jaka była cena tego, że bank Lehman Brothers upadał w sposób niekontrolowany. Efektem tych doświadczeń jest zawalenie się koncepcji: za duży, by upaść – intensywnie pracuje się dzisiaj nad procedurami upadłościowymi w odniesieniu nawet do największych instytucji finansowych. Dzięki temu sytuacja światowa jest nieco bardziej przewidywalna, więc na pytanie o naszą gospodarkę odpowiem: tak.
[b]Za duży, by upaść... czy to powinno dotyczyć również Grecji?[/b]
Tak długo jak może, Grecja musi sama walczyć o środki, których potrzebuje na obsługę swoich zobowiązań. MFW i UE powinny wkroczyć dopiero w ostatecznym momencie. Casus Grecji pokazał, że europejska solidarność z chwili powstawania strefy euro, czyli równość zobowiązań, nie funkcjonuje. Jest więc obawa, że dziś zbytnie ułatwienie Grecji wyjścia z kłopotów będzie u innych rodziło pokusę nadużywania zasad.
[b]Te wydarzenia wpłyną na przesunięcie daty wejścia Polski do strefy euro?[/b]
Może się tak zdarzyć. Od tej chwili rozszerzenie strefy będzie się odbywało na bardzo surowych warunkach. Nie liczyłbym na najmniejsze ułatwienia. Z owej lekcji lat minionych został wyciągnięty wniosek – głównie przez Niemcy i EBC – że ważne będzie nie tylko formalne spełnienie kryteriów z Maastricht, ale i możliwość ich wypełniania w dłuższym okresie. A to oznacza, że Polsce będzie trudniej przyjąć euro. Ale może niekoniecznie będzie trzeba przesadnie się spieszyć. Jeżeli w kolejnej perspektywie finansowej UE dostaniemy środki na dalszą rozbudowę polskiej infrastruktury (ich wydawanie będzie rodziło nieco wolniejsze schodzenie z wysokiego deficytu), to może się pojawić nowy, istotny dylemat: czy przesunąć nieco termin spełnienia kryteriów, by rosnąć poprzez wykorzystanie środków z UE, czy też szybko wejść do euro, aby wyeliminować ryzyko kursowe i dać mocny impuls eksportowi.
[b]Zaraz, zaraz... ale to między innymi pan był autorem doktryny: euro najszybciej, jak to jest możliwe.[/b]
Po prostu tego problemu wcześniej nie było. Może się pojawić realny wybór między korzyściami z unii walutowej a zaletami korzystania ze środków unijnych. Wszystko zależy od kształtu kolejnej perspektywy finansowej Unii. Z dzisiejszej perspektywy nadal uważam, że 2015 rok jest pierwszą realną datą, ale rok czy dwa później też może się okazać sensownym rozwiązaniem.