[b]Rz: Niedawno Michał Boni w rozmowie z naszą dziennikarką stwierdził, że licznik długu publicznego, który w centrum Warszawy uruchomił Leszek Balcerowicz, może popsuć wizerunek Polski na rynkach finansowych. Czy pan też widzi takie ryzyko?[/b]
[wyimek]To mit, że wzrost gospodarczy jest tylko tam, gdzie są niskie podatki. Spójrzmy na Skandynawię [/wyimek]
Uważam, że inicjatywy obywatelskie zawsze są pożądane, nawet jeśli są nieco ekscentryczne. Sądzę też, że ten zarzut nie jest trafny. Nie oszukujmy się – liczący się uczestnicy gry na rynkach finansowych nie muszą przyjeżdżać do Warszawy, by wiedzieć, jaka jest sytuacja naszych finansów publicznych.
[b]Czyli nie ciąć, nie reformować?[/b]
Trochę mnie dziwi oczekiwanie radykalnych gwałtownych cięć wydatków. Żaden rząd, który nie ma instynktu samobójczego, nie będzie tego robił. Najpierw trzeba zbudować pewien konsensus, co nad Wisłą nie jest rzeczą najłatwiejszą. Natomiast różne chaotyczne cięcia nie wzbudzą chęci wsparcia ani ze strony szerszej publiczności, ani ze strony liczących się sił politycznych.