Ale już samo zastanawianie się nad motywacją wypowiedzi premiera Tuska budzi niepokój. Martwi mnie to, że szef rządu powtarza, iż wpływ wzrostu kursu franka wobec złotego "nie ma istotnego znaczenia dla bezpieczeństwa instytucji finansowych i bezpieczeństwa finansowego państwa". Mnie martwi bowiem nie tylko to, że rosną raty kredytu ok. 700 tys. Polaków (ja takiego nie mam), ale i to, że inwestorzy wolą kupować bardziej franka niż euro czy dolara. Martwi mnie to, że Bank Szwajcarii ponownie interweniuje na rynku walutowym. Sytuacji to nie uspokoiło, bo przyczyną zawirowań nie są problemy Szwajcarii, ale finansów publicznych innych krajów.

Dobrze więc, że premier chce poprosić szefów państw euro, by jak najszybciej zdecydowali o ostatecznym zapisie porozumienia w sprawie zapewnienia stabilizacji finansowej w tym klubie. Jeśli nie uzgodnią szczegółów tego wsparcia, to wrzesień może być kolejnym miesiącem finansowych zawirowań. I zapewne uspokoiłoby mnie zapewnienie premiera Tuska, że mamy już zrealizowanych 90 proc. potrzeb pożyczkowych, gdyby nie to, że są one tak wysokie. Zapewnienia premiera, że jesteśmy więc krajem z bezpiecznymi finansami publicznymi, nie uspokajają. Raczej powodują, że zaczynamy się zastanawiać nad bilansem ostatnich czterech lat i nad tym, w jaki sposób rząd starał się ? nie ze względu na światowy kryzys, ale na kondycję gospodarki ? o te finanse zadbać.