Nadpodaż oznaczać może bowiem dalszy spadek cen, choć już teraz są one niskie. To jednak gorsza wiadomość dla naszego rządu, który chciałby na wolnym rynku te uprawnienia sprzedawać: po prostu mniej na nich zarobi.

Dla Polski – nie tylko dla elektrowni, ale i energochłonnego przemysłu – znacznie ważniejszy od prognoz na ten i przyszły rok będzie rozwój sytuacji w 2013 r. i późniejszych latach. To właśnie będzie newralgiczny okres, gdyż od 2013 r. w Unii Europejskiej wchodzi w życie tzw. pakiet klimatyczny, zakładający m.in. 20-proc. redukcję emisji CO2. A dla polskiego przemysłu i energetyki wiąże się z obowiązkiem zakupu pozwoleń na emisję na wolnych aukcjach. Wtedy ich ceny będą miały kluczowe znaczenie dla kosztów produkcji energii elektrycznej w kraju, a zatem i kosztów produkcji poszczególnych przedsiębiorstw.

Tymczasem prognozy nie są dobre. Niemal wszyscy eksperci zgodnie twierdzą, że pozwolenia na CO2 zdrożeją. Różnią się tylko w ocenie, jak bardzo. Energetycy i właściciele zakładów energochłonnych liczą, że wzrost nie będzie zbyt znaczący.

Jednak nawet Komisja Europejska, przygotowując pakiet klimatyczny, zakładała, że jedno pozwolenie może kosztować nawet ok. 39 euro. Teraz jest ostrożniejsza w ocenach i ma nadzieję – jak polskie władze i firmy – że cena, przynajmniej w pierwszym okresie obowiązywania pakietu, sięgnie 20 euro za tonę. Jeżeli trzeba będzie do ceny każdej megawatogodziny w Polsce dodać tę kwotę, wszyscy zapłacimy wyższe rachunki.