Oczekiwania były zupełnie inne. Pięciodniowy szczyt polityki i biznesu zawsze  przynosił konkretne rezultaty.Prezesi koncernów,zdarzało się dopinali w szwajcarskim kurorcie transakcje, politycy zapowiadali nowe programy. Nawet pomysł organizatora szwajcarskiej konferencji ,Klausa Schwaba, żeby  uczestnicy zdjęli krawaty przeniósł się potem na inne konferencje biznesowe na świecie.  A  kiedy któryś kraj starał się promować  w Davos swoją gospodarkę, zawsze były tego efekty. W tym roku na wielką promocję przygotowali się Hindusi,których gospodarczy sukces nadal pozostaje w cieniu osiągnięć Chińczyków.  Tylko Rosjanie, jak zwykle straszyli,że ich klientom może zabraknąć gazu,jeśli nie przyjmą warunków Gazpromu i Moskwy. Zawsze takie pogróżki elektryzowały media i polityków.

Nie tym razem. Davos 2012, to pięć dni  nie przynoszących efektów rozmów o  europejskim kryzysie, czyli więcej tego samego, co słyszeliśmy przez ostatnie pół roku.Że zadłużenie strefy euro i recesja w  najbardziej dotkniętych nią krajach pociągną w dół rozwój gospodarki całego świata. I właściwie nikt w Davos nie próbował   polemizować z takimi prognozami.  Christine Lagarde, dyrektor generalna Międzynarodowego Funduszu Walutowego próbowała jeszcze użyć metody „i śmieszno i straszno" machając torebką, do której zbierała pieniądze na ratowanie Europy.Mało kto się śmiał, bo uznano,że skoro MFW nie ma pieniędzy, to ni ma ich już nigdzie.

Europa straciła w Davos ogromną szansę. Politycy mogli tam pokazać,że są zjednoczeni i razem będą walczyć o jak najszybsze wyjście z kryzysu. Nie przyszło im  to do głowy, albo nie chcieli po raz kolejny odpowiadać na kłopotliwe pytania o gospodarcze niepowodzenia. Największym rozczarowaniem jednak pozostanie wystąpienie kanclerz Niemiec,Angeli Merkel,po którym oczekiwano tak wiele.Tymczasem było ono tak nijakie, że  podczas jej odczytu inwestorzy w pośpiechu wyprzedawali europejskie aktywa.Większej porażki być nie mogło.

To smutne także,że z całej wielkiej konferencji,za udział w której płaci się  dziesiątki tysięcy  franków w tym roku   zapamiętane zostaną zapewne   Ukrainki  w stroju topless walczące o prawa biednych.Tym smutniejsze,że do historii przejdzie tylko to,że były półgołe. O co im chodziło nadal nie będzie się liczyć.