- Kaktus mi na dłoni wyrośnie, jeśli to wszystko rzeczywiście się zadzieje – powiedział mi jeden z kolegów czytając rozmowę z wiceministrem skarbu państwa. Resort skarbu powiedziałby pewnie, że w takim razie operacja ta zakłuje i będzie bolało. A ja powiem tylko – pożyjemy, zobaczymy. Mnie oczywiście najbardziej interesuje, jak potoczy się prywatyzacja sektora węglowego.

Po pierwsze, czy uda się rzeczywiście w tym półroczu sprzedać Zespołowi Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin kopalnie węgla brunatnego Konin i Adamów, a konkretnie 85 proc. ich akcji. Po drugie, czy resort skarbu jest w stanie dogadać się z gospodarką na temat procesu upublicznienia śląskich spółek węglowych i czy eksporter węgla, Węglokoks rzeczywiście trafi na giełdę jeszcze w tym roku (ja, podobnie jak w przypadku Jastrzębskiej Spółki Węglowej – jak zobaczę, to uwierzę). Ale to moje podwórko.

Bardzo ciekawa jestem, kiedy dojdzie do wezwania na chemię i czy naprawdę uda się znieść ustawę o LOT. Bo znając siłę związków zawodowych i przekonania, że to co polskie musi zostać w polskich rękach, nie wiem, czy to naprawdę się uda. Choć wiele zależy od powodzenia rozmów z Turkami. Choć podobno zainteresowanie naszym przewoźnikiem wykazywali też Chińczycy...No i jeszcze ten Bumar. Nowy zarząd ma być skompletowany najpóźniej do końca półrocza. Tylko czy rzeczywiście dzięki tym zmianom uda się sprawić, ze Bumar stanie się naprawdę atrakcyjną panną na wydaniu i do końca przyszłego roku naprawdę będzie gotowy do upublicznienia?

Choć w sumie debiut giełdowy LOT-u i Bumaru to byłyby naprawdę ciekawe wydarzenia, zwłaszcza z punktu widzenia medialnego... Poczekajmy. Najwyżej po prostu powiększy się hodowla kaktusów...