Ministerstwo Finansów chce, by obligacje skarbowe stały się inwestycyjnym hitem. By jednak przyciągnąć do nich miliony Polaków, szukających zysku lub bezpieczeństwa, oferta obligacji musi spełniać dwa warunki – ich zakup musi być równie prosty, jak innych produktów finansowych oraz powinny zapewniać atrakcyjne zyski.
Akcja „kup obligacje przez Internet" wygląda niestety mało zachęcająco. Praktycznie mogą je zdalnie kupić jedynie Ci, którzy korzystają z usług są grupy PKO BP – czyli klienci banku Inteligo i Domu Maklerskiego PKO BP. Wszyscy inni potencjalni nabywcy, aby stać się posiadaczem obligacji przez Internet muszą... odwiedzić sieć sprzedaży grupy PKO BP. Logicznie rzecz biorąc kilkadziesiąt milionów Polaków nie ma możliwości zakupu papierów skarbowych online, bo by się ona ziściła muszą wykonać niemal identyczne działania jak klient, który odwiedza oddział.
Resort finansów chce więc zjeść ciastko i mieć ciastko. Rynek sprzedaży obligacji monopolizuje jeden podmiot, bo jego udziałowcem jest Skarb Państwa. Równocześnie państwo liczy na masowe zainteresowanie produktem.
Nie widzę powodu, by do obrotu papierami dłużnymi Skarbu Państwa nie były włączone inne banki lub domy maklerskie. Chyba, że im się to po prostu nie opłaca, a PKO BP robi to, bo musi słuchać się współwłaściciela nie mając z tego żadnych lub znikome profity. W tym drugim przypadku martwić to powinno pozostałych akcjonariuszy banku. W końcu chodzi o ich zyski.
W każdym razie, dopóki resort finansów nie ułatwi zakupu obligacji – nici z większego popytu. Przedstawiciele ministerstwa deklarują, że będzie łatwiej. Niewiele jednak więcej o tym wiadomo.