Trudno się z tym nie zgodzić. I nie chodzi tu np. o porównanie byłego wiceministra gospodarki Jerzego Markowskiego do Jennifer Lopez w kontekście ambicji rozwoju Węglokoksu, który chce być jak Glencore czy krytyczne głosy dotyczące sprzedaży Bogdanki OFE albo kopalni Silesia Czechom, którym opłaca się wydobywać tam węgiel, którego nam się nie opłacało...

Chodzi o to, że po raz pierwszy od dłuższego czasu udało się nam posadzić przy jednym stole zarówno przedstawicieli resortu Skarbu Państwa, jak i gospodarki, spółek węglowych i okołogórniczych, związków zawodowych i ekspertów. Efekt? Konkretne plany i zapowiedzi, które padają publicznie, z których za kilka czy kilkanaście miesięcy tych samych ludzi będzie można rozliczyć.

Przywykłam do węglowych konferencji, na których padają piękne słowa o tym, czemu jest tak dobrze, skoro jest tak źle, czy „górnictwo nic się nie stało" albo „bywało gorzej" i „nie martwmy się na zapas". A tym razem usłyszeliśmy, choć w sposób dyplomatyczny, sporo ważnych dla branży stwierdzeń – m.in. tych mówiących o tym, że właściciel chciałby wykonywać swoje prawa w spółkach węglowych. A to znaczy, że nie mówi zdecydowanego „nie" inwestorowi strategicznemu, że nie mówi również „nie" zejściu w nich do poziomu 25 proc. (albo 34 proc. zapisanych w statucie JSW...) i zachowaniu wówczas władztwa korporacyjnego... Wszystko to oczywiście melodia przyszłości, bo obecnie wciąż do 2015 r. obowiązuje strategia zwana też programem rządowym dla górnictwa. A ta mówi o tym, że spółki węglowe mają iść na giełdę, a państwowy właściciel zachowa w nich 50 proc. plus jedną akcję. Tyle, że przykład Bogdanki pokazał, że każdą strategię można zmienić. A przykład JSW z kolei wykazał, że środki ze sprzedaży akcji wcale nie muszą zostać w spółkach na inwestycje, tylko kiedy trzeba, to zasilić budżet państwa.

Dlatego ja się do tego obowiązywania strategii szczególnie nie przywiązuję, czego życzę także związkom zawodowym. Bo na razie czarne na wierzchu. Ale bez konkretnych decyzji dotyczących górnictwa trudno uwierzyć, że cały czas będziemy mówić branży węglowej w Polsce „nic się nie stało". Bo tutaj jednak nie można zamknąć dachu...