Niech USA skończą z wizową farsą

Dopóki obowiązuje ta procedura z innej epoki, jesteśmy wobec Ameryki obywatelami drugiej kategorii.

Publikacja: 12.02.2014 15:58

Jeremi Jędrzejkowski, zastępca kierownika Działu Ekonomicznego „Rz”

Jeremi Jędrzejkowski, zastępca kierownika Działu Ekonomicznego „Rz”

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Stał się cud. Bruksela - jak dowiedziała się  "Rz" - dała Amerykanom stanowcze ultimatum dotyczące zniesienia wiz dla Polski (jesteśmy tu w smutnej grupie z Bułgarią, Rumunią, Cyprem i Chorwacją). Amerykanie na zmianę stanowiska mają trzy miesiące. Jeśli nic nie zrobią możemy wystąpić do Komisji Europejskiej z wnioskiem o restrykcje (może to być choćby wprowadzenie wiz np. dla dyplomatów albo zablokowanie porozumień handlowych).

To pierwszy raz, kiedy UE stawia sprawę tak ostro. Wcześniej przymykała oko na rażącą asymetrię, gdzie nadal musimy uzyskać pozwolenie na to, by na własne oczy obejrzeć American Dream - choć Amerykanie mogą bez przeszkód przyjeżdżać do całej Unii.

Formalnie nadal nie spełniamy wymogu zmieszczenia się w 3 proc. odrzuconych wniosków. A to według amerykańskiego prawa jest warunkiem zniesienia wiz. Co więcej, w ubiegłym roku ten odsetek wzrósł do 10,8 proc. (z 9,3 proc. wcześniej). Więc nawet jeśli wejdzie w życie przyjęta już przez Senat ustawa o reformie prawa imigracyjnego (wciąż nie zatwierdziła jej Izba Reprezentantów) podnosząca próg do 10 proc. to i tak się nie łapiemy.

Oczywiście nie mam złudzeń. Nie wystąpimy o takie sankcje. Mimo kulejącgo latami offsetu i psujących się na potęgę dreamlinerów Amerykanie są dla nas ważni. Bardzo ważni. A bez nas - nawet z naszym najbardziej ślepym oddaniem – jakoś sobie poradzą. Przynajmniej dopóki w Europie mogą liczyć na Anglię i Francję (mimo ostatnich, w sumie drobnych, rozbieżności to jednak sprawdzeni sekundanci Wuja Sama).

Mam akurat bardzo świeże wrażenia dotyczące tego, jak traktuje się obywateli "ważnego sojusznika USA", jak przy różnych okazjach - gdy wypada błysnąć zagrywką PR - mówią przedstawiciele administracji USA wszelakiego szczebla.

Obserwowałem, jak wygląda wypełnianie wniosku wizowego. Pierwsza informacja: potrzebujesz na to ok. 75 min.! Druga: wszelkie niezgodności między tym, co napiszesz, a tym, co potem powiesz w rozmowie z konsulem skutkują odmową wizy. Trzecia i wszechobecna: cokolwiek napiszesz i tak nie oznacza to czegokolwiek.

Pytania: dane osobowe, to jasne. Potem szybko zaczyna robić się dziwnie. Daty urodzenia obojga rodziców, nazwiska, jakich używali.

Potem jest już żenująco i upokarzająco. Gdzie pracujesz (miejsce, adres, telefon). Poprzednie miejsce pracy (nazwa, adres, telefon, przełożony - sic!). Czy kiedykolwiek odmówiono ci wizy do USA. I zestaw kilku stron pytań o wywrotową działalność (a)społeczną: czy zajmujesz się prostytucją (albo miało to miejsce w minionych 10 latach), czy podczas pobytu zamierzasz zajmować się szpiegostwem/sabotażem, działasz/działałeś w organizacji terrorystycznej, czy zamierzasz to robić w USA, czy finansujesz terroryzm, czy uczestniczyłeś w ludobójstwie/zabójstwach na tle politycznym, itp.

Już jako obserwatora trafił mnie przysłowiowy szlag. Wiem, że zapisy te podyktowane są względami prawnymi, ale doprawdy już widzę, jak osobnicy faktycznie mający takie zamiary pilnie odpowiadają twierdząco na cały ten bełkot. Albo najlepsze na świecie służby mają swoją wiedzę, albo niech się doszkolą, jak czerpią ją z tych formularzy.

Przy okazji - pozdrowienia dla dziewczyn i chłopaków z NSA. Bo nie mam wątpliwości, że przeczesujące Internet roboty tej agencji ten skromny tekst już wyłapały. W końcu są słowa: USA, szpiegostwo, terroryzm.

Stał się cud. Bruksela - jak dowiedziała się  "Rz" - dała Amerykanom stanowcze ultimatum dotyczące zniesienia wiz dla Polski (jesteśmy tu w smutnej grupie z Bułgarią, Rumunią, Cyprem i Chorwacją). Amerykanie na zmianę stanowiska mają trzy miesiące. Jeśli nic nie zrobią możemy wystąpić do Komisji Europejskiej z wnioskiem o restrykcje (może to być choćby wprowadzenie wiz np. dla dyplomatów albo zablokowanie porozumień handlowych).

To pierwszy raz, kiedy UE stawia sprawę tak ostro. Wcześniej przymykała oko na rażącą asymetrię, gdzie nadal musimy uzyskać pozwolenie na to, by na własne oczy obejrzeć American Dream - choć Amerykanie mogą bez przeszkód przyjeżdżać do całej Unii.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację